piątek, 30 listopada 2012

Rozdział osiemnasty

 Szatyn nie chciał angażować w tę sprawę policji, wiedział czego chcą dlatego postanowił samemu zając się tą sprawą. Bał się tylko tego, że zrobią jej krzywdę, albo że już jej nigdy nie zobaczy.

- Chciałbym zgłosić porwanie - mówił blondyn do słuchawki, jednak szatyn po chwili wyrwał mu ją z rąk. 

- Przepraszam, kolega jest pijany i bredzi. Do widzenia - rozłączył się.  - Chcesz ją znaleźć czy nie ? - warknął. 

- Tak, chcę - odpowiedział Niall. 

- To współpracuj, i nie rób niczego na co nie masz mojej zgody, jasne ? - mruknął wyciągając z torby plan fabryki w której przebywali porywacze. 

- Jaką masz pewność, że to właśnie tam ją zabrali ? - zapytał Irlandczyk. 

- Oni tam mieszkają, jednak jest to bardzo trudne miejsce. Na szczęście znam je jak własną kieszeń, więc nie powinno być problemów ...

Po chwili komórka muzułmanina zadzwoniła. Szybkim ruchem odebrał, wiedząc, że to porywacze.

- Czego chcecie ? - warknął. 

- Wypadałoby się przywitać, ale nie ważne chcemy pół miliona - oznajmili. 

- Załatwione, ale najpierw oddajecie dziewczynę - powiedział poważnie.

- Spokojnie, najpierw się z nią zabawimy, a później odzyskasz ją całą i zdrową, no ewentualnie martwą - zaśmiał się. 

- Kiedy i gdzie ? - zapytał załamany. 

- Za dwa dni, północ w parku. Lepiej żebyś był, bo przypadkowo mogę pociągnąć za spust

- Jutro, albo jeszcze dzisiaj - warknął.

- Nie ma opcji, mała się jeszcze nie obudziła, a musimy się zabawić, na pewno jest dobra w tych sprawach skoro jeszcze jej nie zostawiłeś ... 

- Jutro, albo nie zobaczycie pieniędzy - powiedział.

- Dobra, tylko się nie zdziw, jak dziewczyna nie będzie Cię pamiętać. 

- Spróbujcie jej coś zrobić, a obiecuję, że was matka po butach będzie poznawać - warknął. 

- Zamknij się w końcu, lepiej skombinuj kasę - odparł rozłączając się.



 ***
 Dziewczyna próbowała się rozwiązać jednak na marne. Postanowiła, że jak tylko uda jej się stąd wydostać, to od razu wyprowadzi się od Malika. 

- Nie szarp się tak, to Ci nic nie da - warknął na nią czarnoskóry mężczyzna - Chociaż dobrze, że się obudziłaś troszeczkę się zabawimy - zaśmiał się odwiązując sznury. 

- Przywykłam do tego, także zrób to szybko i spierdalaj - warknęła spluwając mu na twarz.

Mężczyznę bardzo zdenerwowało jej zachowanie. Podciągnął ją za włosy do góry po czym rzucił na ścianę przyciskając ją do niej.  Zaczął dłońmi rozpinać jej spodnie. Kiedy już się z tym uporał, zabrał się za bluzkę.

- Słuchaj skarbie gramy na moich zasadach - powiedział ściągając z niej bluzkę - Żadnej gumki, i stuprocentowe zadowolenie, jasne ? 

- Możesz mi chociaż związać oczy ? Nie chcę patrzeć na twoją okropną mordę - zaśmiała się wymierzając zaostrzonymi paznokciami wprost w jego twarz, na której został spory ślad. 

Czarnoskóry zdenerwował się tak jak jeszcze nigdy, uderzył ją w twarz tak mocno, że od razu pod okiem pojawił się fioletowy ślad. Uderzył jeszcze kilka razy w twarz, po czym z całej siły wymierzył cios prosto w jej brzuch. 

- Kurwa, co ty robisz ? - warknął na niego drugi mężczyzna podbiegając do Alex - Chcesz dostać te pieniądze ? 

- Wkurzyłem się, mała jest bezczelna - odparł patrząc na nią ze złością w oczach. 

- Widzisz co jej zrobiłeś, przecież jak on to zobaczy to nas pozabija ! - krzyknął na niego. 

- Przestań, zabaw się z nią i po sprawie - zaśmiał się podciągając ją do góry. 

- Mam żonę, i córkę w jej wieku. Nie rób jej krzywdy, nie chcę na to patrzeć - odpowiedział odchodząc.   

- Pobawimy się ślicznotko - powiedział kładąc ją na materacu. 

Rozebrał ją do samego końca, zaczynając ściągać z siebie spodnie. Pozbył się ich tak szybko jak bokserek. Bez żadnej gry wstępnej, wszedł w nią bardzo gwałtownie. Poruszał się coraz szybciej i mocniej co sprawiało dziewczynie wielki ból. Przywiązał jej ręce do rury chwytając ją za brzuch dając jej do zrozumienia by wypięła się w jego stronę. Brunetka zrobiła to co kazał, a on poruszał się coraz brutalniej. Brunetka miała na ciele pełno ran, które utworzyły się na skutek obtarć o ścianę. Po chwili odwróciła się uderzając go w głowę drewnianą deską. 


Dziewczyna czuła, że jest coraz bliżej. Ciarki przebiegały po jej plecach w zawrotnym tempie. Rany piekły i szczypały niemiłosiernie, a serce przyśpieszało i zwalniało swój bieg. Miała ochotę krzyczeć, płakać, szarpać się i przeklinać, jednak skończyło się na cichym jęku. Wiedziała, że nie ma szans na przeżycie, uznała, że posiedzi w ciszy. 

Zdenerwowany mężczyzna pociągnął za spust i wystrzelił ... 


 

7 komentarzy:

  1. coraz ciekawsze ;> kiedy następny rozdział ?? ;o piszesz super! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Wystrzelil?? Are you kiddin' me? Genialna jestes!!! <33

    OdpowiedzUsuń
  3. <3 kochaaaam, zreszta jak kazdy twoj rozdzial <3 dodwaj szybciutko nowyyy <3

    OdpowiedzUsuń
  4. O.o PROSZĘ SZYBKO O NOWY, BO NIE WYROBIE!! <3
    Martyna

    OdpowiedzUsuń
  5. Zostałaś nominowana do Liebstery Adwards.
    Musisz odpowiedzieć na pytania znajdujące się na moim blogu i nominować 11 blogów (oprócz mnie).

    OdpowiedzUsuń
  6. Szybciutko kolejny rozdział proszę.
    To staje się coraz ciekawsze.
    Chcę wiedzieć co będzie dalej .

    OdpowiedzUsuń