poniedziałek, 24 grudnia 2012

Rozdział dwudziesty ósmy

Podczas gdy szatyn rozmawiał przez komórkę, dziewczyna wyjęła walizki do których zaczęła pakować ubrania. 

- Skarbie, zostaw to - poprosił Mulat, próbując podnieść ją z ziemi, pomimo silnego oporu jaki stawiała - Uparta jesteś, wiesz ? - pokręcił zrezygnowany głową przyglądając się jej ruchom. 

- Chcę wziąć najpotrzebniejsze rzeczy, jechać do tego nowego domu i zacząć wszystko od nowa, więc daj mi spokój - warknęła kiedy chłopak ponowił próbę odciągnięcia jej od pakowania rzeczy. 

- Nie musisz tego robić. Wszystko załatwione, możemy tam teraz pojechać i posiedzieć, a wszystko inne nam przywiozą, więc zostaw już to - podniósł głos czego nie chciał robić, bo wiedział, że ona bardzo bała się osób które krzyczą w jej obecności, a co najgorsze na nią. 

Brunetka kopnęła walizki z powrotem do garderoby, po czym zaczęła wrzucać do torby najpotrzebniejsze rzeczy.

- Nie gniewaj się - powiedział ze wzrokiem wlepionym w podłogę. 

- Mówiłeś, że wszystko załatwisz, ja jadę do szpitala - burknęła, nawet na niego nie patrząc.

- O, Alex jest zła. Co robić ? - podrapał się po głowie, po czym wydął usta całując ją delikatnie w policzek.

- Zayn, zostaw mnie. Chcę już wyjść z tego domu i do niego nie wracać - warknęła próbując się wyrwać. 

- Zawiozę Cię - zaproponował. 

- No to szybko ubieraj się, a ja czekam w samochodzie - powiedziała zbiegając po schodach.

  ^.^

- Dlaczego ją wczoraj pocałowałeś ? - zapytał zdezorientowany Liam swojego przyjaciela.

- A dlaczego, ty całujesz Danielle ? - odpowiedział pytaniem. 

- Bo ją kocham ? 

- No właśnie, a ja kocham Alex - westchnął opadając na poduszkę - Ale ona wybrała tego narkomana, zamiast mnie. 

- Widocznie tak musiało być, oni naprawdę bardzo się kochają. To widać. Ale Niall, nie możesz temu zapobiec, i wydaje mi się, że powinniście zakończyć tą całą kłótnię - powiedział Liam, patrząc się na blondyna. 

- Zakończę tylko mój pobyt tutaj, nic po za tym ... 

-  Po tym wszystkim co mi o nich opowiedziałeś to wydaje mi się, że to on ma do niej prawo - westchnął brunet. 

- Nie chodzi już o ten zakup, ona jest z nim z własnej woli. Są razem, bo się rzekomo kochają, to głupie. Jak ona mogła mu wybaczyć ! - uderzył pięścią w szafkę sprawiając, że spadająca z niej szklanka rozbiła się na podłodze. 

- Uspokój się - poprosił Payne - Agresją, złością i nienawiścią do Zayna nic nie zmienisz. Po jej reakcji wczoraj było widać, że ona nie czuje do Ciebie nic specjalnego ... 

- Wiem, nie musisz mi o tym przypominać - warknął zamykając oczy.

- Cześć, chłopcy - powiedziała brunetka niepewnym krokiem wchodząc do sali. Pocałowała Liam'a w policzek po czym usiadła obok łóżka blondyna nawet na niego nie patrząc. 

- No, przepraszam - mruknął chwytając jej dłoń. 

- I co ja mam z Tobą zrobić ? - westchnęła uśmiechając się delikatnie. 

- Może przytulić, albo chociaż się na mnie spojrzeć - zmarszczył czoło czekając na jej ruch. 

Brunetka wstała patrząc głęboko w jego błękitne tęczówki, po czym nachyliła się przytulając się bardzo mocno do niego. 

- Nie musisz mnie za to przepraszać - szepnęła całując go w policzek. 

- Wróciliśmy, i mamy jedzenie - zaśpiewał Harreh wchodząc do pomieszczenia. 

- Dziękuję, nie jestem głodny - objął jeszcze bardziej brunetkę, szepcząc jej do ucha jak bardzo jest dla niego ważna. 

- Kurwa, zgłupiałeś człowieku - mruknął Louis - I tak to zjesz, choćbym miał Ci to sam pogryźć i do buzi wkładać ...

- Oszczędź mi tego, sam zjem. Ale później - zaśmiał się - Alex, gdzie idziesz ? - zapytał kiedy dziewczyna wyszła z sali. 

- O co chodzi ? - zapytała łagodnie rozmawiając przez telefon.

- Musimy się spotkać, wyjaśnić sobie parę spraw - powiedział ochrypniętym głosem.

- Matty, nie mamy o czym rozmawiać, słyszysz ? Wszystko już sobie wyjaśniliśmy, na prawdę nie mam ochoty na spotkanie z Tobą - warknęła.

- Alex, nic nie rozumiesz. Daj mi choć jedno słowo wyjaśnienia, czy ja o tak wiele proszę ? Alex, ja tego nie wytrzymam, chcę znać prawdę

- Zadzwonię do Ciebie później, spotkamy się raz, a potem nie chcę Cię już więcej widzieć na oczy, jasne ? 

- Rozumiem, do zobaczenia - rzucił rozłączając się.

- Kiedy Cię wypuszczą ? - zapytała z powrotem wchodząc do pomieszczenia. 

- Jak wszystko pójdzie dobrze to jeszcze dzisiaj - odparł. 

- To dobrze, bo muszę powiedzieć Ci coś bardzo ważnego, ale nie tutaj - westchnęła siadając obok jego łóżka.

Nie miała pojęcia o tym jak przekazać swojemu przyjacielowi wiadomość o tym, że podjęła decyzję o szybkiej wyprowadzce. Wiedziała, że bardzo boli go fakt, iż jest związana z jego wrogiem, który przecież jeszcze nie tak dawno znęcał się nad nią.


________________________

HAPPY B-DAY BOO BEAR. <3 

MACIE MOJEGO TWITTERA : BLOWAKISS1D

piątek, 21 grudnia 2012

Rozdział dwudziesty siódmy

- No nareszcie się obudziłaś - wymruczał zaczynając całować ją po szyi. 

- To co wczoraj zrobiłeś, było ...

- Jesteś zła ? Nie chciałem naciskać, ale tak bardzo mnie - dziewczyna położyła mu palec na ustach po czym go czule pocałowała.

- Było niesamowite - dokończyła z szerokim uśmiechem na ustach.

- A już myślałem, że zrobiłaś to ze mną od niechcenia - westchnął.

- Biorąc pod uwagę to, że do niczego mnie nie zmuszałeś, to mogę tak nawet codziennie - powiedziała, a jego oczy rozbłysły jak pięciozłotówki. 

- Naprawdę ? - ucieszył się przyciskając ją do siebie. 

- Ale tylko jak będziesz grzeczny - delikatnie przejechała dłońmi po jego nagich plecach sprawiając, że zadrżał - Eh, Zayn - pokręciła głową głośno wzdychając. 

- Przepraszam to nie moja wina, Ty tak na niego działasz - zarumienił się nakrywając się kołdrą po uszy.

- Mógłbyś mi podać koszulkę ?  - zapytała wskazując na należącą do niego koszulkę, która leżała zaraz koło jego twarzy na półce. 

- Mógłbym, ale chcę się jeszcze Tobą nacieszyć - rzucił się na nią przygniatając ją swoim ciałem. 

Brązowooka głośno westchnęła uśmiechając się delikatnie. Szatyn jeszcze bardziej otulił ich kołdrą, a ona przylegała do niego całym ciałem. Ścisnął dłońmi jej pośladki, a ona zagryzła wargę patrząc się z chytrym uśmiechem na niego. 

- Możemy się poprzytulać, ale nic więcej - powiedziała stanowczo, a chłopak spuścił głowę i pomachał nią kilka razy w górę i w dół na znak, że się zgadza.

- Przepraszam Cię - powiedział, a po jego policzkach popłynęły łzy.

- Za co ? - zmarszczyła czoło nie wiedząc czym wywołany jest jego nagły atak emocji.

- Przez moją głupotę straciliśmy dziecko, które mogło by być teraz z nami - szepnął wtulając nos w jej obojczyk.

- Zayn, spokojnie.  Jest mi przykro, ale nie będę Ciebie za to obwiniać - pocałowała go w czoło przytulając jeszcze mocniej do siebie. 

- Alex, jeżeli chcesz to my możemy zrobić sobie dziecko ...

- Nie, chcę - zadrżała odsuwając się od niego - Nie ma mowy - zaprzeczyła zakładając na siebie szlafrok. 

- Kochanie spokojnie, nie będę naciskał. Rozumiem - chwycił jej dłoń uśmiechając się pogodnie w jej stronę - Nie płacz - poprosił wstając.

- Ubierz się, proszę - wybuchnęła śmiechem patrząc w dół, a po chwili znowu zadzierając głowę do góry. 

- Dlaczego ? - zapytał z kokieteryjnym uśmiechem - Wczoraj Ci się podobał - wytknął język, a brunetka uderzyła go z pięści w ramię.

- No już, idź mi zrobić śniadanko. A ja się jeszcze położę - spojrzała na niego z szeroko otwartymi oczami i twarzą złożoną w wyraz smutku.

- A co będę za to miał ? - zapytał niebezpiecznie zbliżając odległość między nimi, dziewczyna wzruszyła ramionami - Hm, pomyślmy. Może to - zaśmiał się ściskając jej pośladki. 

- Już wystarczająco mnie wczoraj wymęczyłeś - pocałowała go w usta przejeżdżając dłonią po jego członku który czując to stanął na baczność - Zakładaj - wręczyła mu do rąk bokserki kładąc się na łóżku - Czekam na śniadanie - mrugnęła do niego ściągając szlafrok. 

- Już biegnę - nachylił się nad nią prosząc się o kolejnego buziaka, którego otrzymał nie raz, a kilkanaście razy - Leż tutaj i grzecznie na mnie czekaj - powiedział. 

Po dziesięciu minutach dziewczyna wstała z łóżka. Wykonała poranną rutynę, i pomimo tego, że miała leżeć rozebrana, to ubrała się, po czym podeszła do okna. 

- Zayn, chodź ! - krzyknęła przerażona. 

- Kochanie, za chwilę kończę - odkrzyknął z kuchni. 

- Nie ważne, chodź tutaj szybko - powiedziała ciszej, a chłopak po kilku sekundach stał koło niej.

- Nie bój się, to nowy samochód sąsiadów - uspokoił ją szatyn, kiedy zobaczyła czarnego Range Rovera, którym przyjechali kilka miesięcy temu pod ich dom. 

- Myślałam, że wrócili - kaszlnęła zasłaniając okno.

- Spokojnie, nie wrócą - objął ją ramieniem - Już nigdy, nie pozwolę aby ktoś zrobił Ci krzywdę, słyszysz ? - zapewnił ją, a dziewczyna przytaknęła wtulając się w jego ciepłe ciało. 

- Chcę się wyprowadzić, Zayn. Jak najszybciej - poprosiła. 

- Oczywiście, jeszcze dzisiaj - pocałował ją w czubek nosa chwytając do ręki komórkę - Zaraz będzie wszystko załatwione, nie martw się - szepnął.

poniedziałek, 17 grudnia 2012

Rozdział dwudziesty szósty

- Twoja miłość utrzymuje mnie przy życiu - powiedział blondyn biorąc głęboki oddech, a w wyniku tego maszyna zaczęła ponownie pracować.

- Zrobiłeś to specjalnie ? - zapytała ocierając łzy z policzków. 

- Nie, Alex - odparł - Po prostu zrobiło mi się słabo 

- Kochasz go ? - zapytał po chwili szatyn siadając obok niej. 

- Tak, Zayn - szepnęła - Kocham Cię, ale jak starszego brata, nic więcej - odparła kierując słowa do Irlandczyka jednocześnie patrząc mu głęboko w jego błękitne tęczówki.

- Rozumiem, życzę wam szczęścia - prychnął pod nosem, ze szczerym uśmiechem na ustach. 

- Nie rób tego więcej, proszę - przytuliła go mocno, praktycznie leżąc na nim.

- Byłem pijany, uczucia mną przemawiały. Wiesz jak to jest - rzucił podnosząc się na łokciach. 

- No dobrze, potrzebujesz czegoś ? - zapytał od niechcenia szatyn. 

- Mam wszystko czego potrzebuję teraz - mówiąc to przytulił ją jeszcze bardziej do siebie, a jego usta mimowolnie przyssały się do jej policzka. 

- Pojebany samobójca - warknął Liam wchodząc do pomieszczenia - Chciałeś zostawić mnie samego - zaczął szlochać, na co reszta chłopców wybuchnęła donośnym śmiechem.

- Oczywiście, że nie - ujął jego twarz w dłonie - Ciebie bym nigdy nie zostawił, przepraszam - zasmucił się przytulając go mocno do siebie.

- Wy pedały odsunąć się od siebie - zarządził Louis siadając po drugiej stronie łóżka - Mamy dla Ciebie jedzenie, no powiedz, że jesteś głodny - zaśmiał się.

- Tak, jestem głodny - zamienił twarz w grymas wyciągając z torby kawałek kurczaka, którego zjadł ze smakiem.

Po chwili wspólnej i miłej zabawy szatyn wyciągnął swoją dziewczynę na szpitalny korytarz by móc z nią porozmawiać.

-  O co chodzi ? - zapytała chcąc jak najszybciej wracać do swojego przyjaciela.

- Możemy już jechać do domu ? - zapytał niepewnie.

- Nie rozumiem. Chcesz to jedź, znam drogę - burknęła wywracając oczami - Jesteś zazdrosny, prawda ? - zaśmiała się.

- Słucham ? Nie jestem zazdrosny. Tylko po prostu masz mnie, dlaczego na nim Ci tak zależy, przejrzyj na oczy.

- Przejrzałam i wiesz co widzę ? Faceta, który jest zazdrosny i boi się do tego przyznać - mruknęła po czym oboje wstali z krzesełek stojąc ze sobą twarzą w twarz. 

- Tak, jestem zazdrosny. Byłem, jestem i będę zawsze o Ciebie zazdrosny. Tylko dlatego, że mi cholernie na Tobie zależy - powiedział schylając się nad nią z chęcią pocałowania, jednak brązowooka odsunęła się od niego - A wiesz, co mnie wkurza najbardziej ? To, że cały czas dajesz mi powody do tego abym był zazdrosny, a później obwiniasz mnie o to, że urządzam awantury.

- Wiesz dlaczego tutaj siedzę ? - zapytała, a chłopak zaprzeczył kiwając głową - Chcę być przy nim, bo gdyby nie ja nie doszłoby do tego wszystkiego, teraz rozumiesz ? - warknęła.

-  Przepraszam, jeżeli chcesz to wróć do niego, ja nie chcę patrzeć na to jak ktoś obmacuje moją dziewczynę ... 

- Zayn, przestań - chwyciła go za rękę patrząc w jego rozszerzone źrenice.

- Widzimy się w domu - pocałował ją namiętnie odchodząc

- Niall, muszę już iść - powiedziała niechętnie. 

- Dlaczego ? Stało się coś ? 

- Zayn, mi się stał - warknęła zawieszając na ramieniu torbę. 

- Może się chociaż pożegnasz ? - zapytał z nadzieją w głosie - Dostanę w twarz, prawda ?
 

- Za co ? - zapytała marszcząc czoło.
 

- Za to - powiedział, trzymając jej ręce i składając na jej ustach czuły pocałunek.

- Do zobaczenia chłopcy - rzuciła - A Ty - spojrzała ze zdenerwowaniem w oczach na swojego przyjaciela, po czym machnęła ręką ze zrezygnowaniem i wyszła ze sali. 

- Cześć słoneczko - usłyszała za sobą cichy szept swojego chłopaka. Przeskoczył przez oparcie kanapy i usiadł tuż obok niej, zalotnie poruszając brwiami. Przewróciła oczami i przysunęła się,  siadając na jego kolanach i przytulając się do niego.

- Ktoś tu się stęsknił - stwierdził chłopak, bawiąc się jej włosami.
 

- Może - odpowiedziała radośnie, ściszając telewizor. 
 

- Może ? - prychnął, odwracając ją tak, że leżała na kanapie. Nachylił się nad nią, zawieszając wzrok na jej ustach - Ja Ci zaraz dam może - szepnął, chwilę później już ją całując. Zaśmiała się, kładąc rękę na jego klatce piersiowej i delikatnie odsuwając.
 

- Gnieciesz mnie -  stwierdziła, na co Mulat głośno westchnął, nawet o milimetr nie ruszając się z miejsca. Przewrócił oczami, łapiąc jej ręce i podnosząc do góry. Najpierw złożył krótki pocałunek na jej czole, chwilę później ponownie wracając do ust. Przejechał ręką po jej nodze, wykorzystując fakt łaskotek na udzie. Wybuchnęła głośnym śmiechem, na co chłopak uśmiechnął się radośnie kawałek się od niej odsuwając. Spojrzała na niego marszcząc brwi, po czym przyciągnęła go do siebie, kolejno odpinając guziki od jego koszuli. Muzułmanin uśmiechnął się cwanie, nie chcąc być dłużnym zadarł jej koszulkę do góry. Pozbyła się jego koszuli, rzucając ją w drugi kąt salonu. Kątem oka zlustrowała swojego chłopaka, który uważnie jej się przyglądając uśmiechał się zadziornie. Kiedy jej koszulka wylądowała na parapecie okna, chłopak złapał za guzik od jej spodni, zjeżdżając pocałunkami na dekolt. Chwilę później jej  spodenki, jak i spodnie Malika wylądowały na podłodze. Przejechała dłonią po klatce piersiowej chłopaka.
 

- Męczysz mnie - szepnął, na co zaśmiała się, lekko przygryzając ucho chłopaka. Szatyn jęknął, przygryzając dolną wargę - Dobra koniec - szepnął chłopak i wziął na ręce. Nie przestając jej całować, skierował się w stronę  pokoju. Zamknął za nimi drzwi na klucz, delikatnie kładąc brunetkę na łóżku. Jednym ruchem pozbył się kolejnych części jej garderoby. Chłopak mocniej przycisnął swoją dziewczynę do siebie, jeżdżąc ręką po każdym możliwym kawałku jej ciała. Dreszcze, jakoś nie chciały jej opuścić.

___________________

Leciutki +18 o ile można to tak nazwać, wena do pisania takich zboczonych rzeczy jak wcześniej trochę mnie opuściła, ale możliwe, że następnym razem dostaniecie coś ostrzejszego.   

sobota, 15 grudnia 2012

Rozdział dwudziesty piąty

Siedziałam przy jego łóżku, nie oddychał samodzielnie. Blada postać podłączona pod aparaturę. Usta złożone w wyraz smutku, a oczy na pół przymknięte. Miałam głowę położoną na jego klatce piersiowej, wsłuchując się w ciche, prawie nie dosłyszalne bicie jego serca. Obserwowałam maszynę która ukazywała pracę jego serca, czerwona linia podchodziła raz w górę raz w dół, jednak bardzo powoli. Podniosłam głowę myśląc, że się poruszył jednak nie, to była moja głupia wyobraźnia. Otarłam łzy z policzków i nagle usłyszałam ten dźwięk. Dźwięk który zapoczątkował rozpacz. Głośny odgłos maszyny która utrzymywała go przy życiu, czerwona kreska stała się prostą linią oznaczającą koniec. 

- Nie rób mi tego, proszę nie umieraj ! - krzyczałam delikatnie nim potrząsając. Blondyn chwycił mnie za rękę, otwierając powoli swoje oczy. Nie biły one blaskiem, były go pozbawione. 

- Kocham Cię, Alex - wyszeptał puszczając jej dłoń, a jego powieki zatrzasnęły się już na wieki. 

On umarł. Wszystko przez moją głupotę, nie doceniałam tego co mam, nie szanowałam ludzi, nigdy nie potrafiłam tego zrobić, a teraz straciłam osobę na której mi tak bardzo zależało. 

- Kocham Cię, Niall - szepnęłam składając pocałunek na jego zimnych ustach. 

Wyprowadzono mnie z sali. Nie chciałam wyjść jednak musiałam, opuściłam szpital i dałam upust swoim emocjom.  

- Alex - szepnął ktoś, zaczynając nią delikatnie potrząsać. 

- Niall, proszę ! - krzyknęła, po czym otworzyła oczy - On nie żyje - rozpłakała się podnosząc się na łokciach. 

- Kochanie, o czym Ty mówisz ? - zapytał zdziwiony chłopak ocierając łzy z jej policzków - To tylko głupi sen, nie martw się - pocieszał ją kołysząc w swoich ramionach. 

- Jesteś pewny, że to był sen ? - zapytała z nadzieją w głosie.

- Nie okłamałbym Cię - uśmiechnął się do niej, po czym wstał z chęcią wyjścia z pokoju - Zrobię śniadanie, głowa do góry będzie dobrze - powiedział zakładając na siebie koszulkę. 

- Witam, mam przyjemność rozmawiać z panią Alexandrą Carter ? - usłyszała w słuchawce.

- Dzień dobry, tak. O co chodzi ? - zapytała. 

- Dzwonię ze szpitala, miałam do pani zadzwonić z każdą nową wieścią - odparła kobieta - Tak więc, pani przyjaciel nadal się nie obudził, jednak proszę być dobrej myśli ... 

- Dziękuję za informację, do widzenia - rzuciła rozłączając się. 

- Smacznego - powiedział szatyn kładąc na jej kolanach tacę ze śniadaniem składającym się z tostów posmarowanych masłem, dwóch plastrów bekonu, jajka oraz soku pomarańczowego. 

- Za bardzo się starasz - uśmiechnęła się delikatnie przyciągając go do siebie za kawałek koszulki którą miał na sobie - Ale to miłe - pocałowała go czule w usta.

Zaczęła zjadać ze smakiem śniadanie, a szatyn tylko patrzył na nią z podziwem. Każdy jej ruch powodował, że chciało mu się żyć.

- Zawieźć Cię do szpitala ? - zaproponował Mulat patrząc na nią z zadziornym uśmiechem na twarzy. 

- Nie teraz, później - wymruczała skinieniem głowy pokazując żeby położył się obok niej.

- No dobrze, jak chcesz - odpowiedział kładąc się w miejscu w którym mu kazała. 

Dziewczyna przysunęła się do niego, szatyn nie mógł się oprzeć bliskości jej ciała. Zaczął całować ją po szyi, brunetka pozwoliła mu na to. Wsunęła dłoń pod jego koszulkę, jeżdżąc nią po jego umięśnionym brzuchu. Po chwili chłopak już leżał na niej obdarowując pocałunkami każdy zakamarek jej ciała - każdy. 

- Zayn - szepnęła, a szatyn natychmiast się od niej odsunął - Chcę tej bliskości, ale nie dosłownie, bynajmniej nie dzisiaj - wymruczała. 

- Nie będę naciskał, ale pozwól mi chociaż Cię poprzytulać - uśmiechnął się cwaniacko po raz kolejny wpijając się w jej usta. 

- Jednak chcę jechać do szpitala, czuję że powinnam tam teraz być - powiedziała wstając z łóżka - Przepraszam - przejechała dłonią po jego kroczu znikając za drzwiami od garderoby. 

Chłopak głośno westchnął opadając na łóżko. Wiedział, że minie dużo czasu zanim dziewczyna pozwoli mu się ostatecznie do siebie zbliżyć, jednak miał cierpliwość. 

- Będę czekać - powiedział pod nosem. 

- Możemy jechać ? - zapytała wychodząc kompletnie ubrana. 

- Oczywiście - odparł, przepuszczając ją w drzwiach.

Szatyn zakluczył drzwi od domu, po czym odjechał spod posesji. Nie minęło czterdzieści minut, a już byli na miejscu. Dziewczyna weszła do budynku, od razu kierując się do sali w której leżał jej przyjaciel.  

- Wszystko będzie dobrze - szepnęła chwytając jego zimną dłoń. 

- Dlaczego nie pozwoliłaś mi umrzeć ? - zakaszlał kilka razy przymrużając oczy - Zayn, na pewno by się ucieszył ... 

- Nie mów tak to nie prawda, on Cię kocha - powiedziała patrząc mu w oczy - Słyszysz, Niall. On naprawdę bardzo Cię kocha ... 

- Co z Tobą, Alex ? Nie kochasz mnie ? - zapytał z kpiną w głosie, brunetka spojrzała się na niego wymownie spuszczając głowę - No powiedz do cholery, zniosę wszystko ! - krzyknął, a jego twarz momentalnie zrobiła się czerwona.

- Uspokój się - poprosiła podnosząc głowę do góry - Nie mam pojęcia co odpowiedzieć, stawiasz mnie w trudnej sytuacji

- Nie stać Cię na szczerość, tak myślałem - burknął pod nosem, po czym zaczął głośno kaszleć.

- Niall, co się dzieje - zapytała kiedy usłyszała wariującą maszynę. Piszczała coraz głośniej i głośniej, czerwona kreska podskakiwała coraz szybciej w górę i w dół, po czym spowolniła swój bieg i została w stanie prostej linii. 

Brunetka zaczęła płakać, wiedziała, że jej sen miał jakieś przesłanie do realnego życia. Jej obawy spełniły się. Blondyn umierał na jej oczach, to było straszne. 

- Kocham Cię, Alex - wydusił z siebie.

- Kocham Cię, Niall - szepnęła. 

- Słucham ? - zapytał poddenerwowany szatyn, który w nieodpowiednim momencie wszedł do sali. 

- Kocham Cię - chwyciła jego rękę kładąc ją sobie na policzku.  

____________________________

Podoba wam się nowy nagłówek ? : > Dziękuję Fizzy, za wykonanie go, jesteś niesamowita. 
A wrażenia z rozdziału ? Podajcie szczerą opinię.

piątek, 14 grudnia 2012

Rozdział dwudziesty czwarty

- Nie mogłem tego zrobić - szepnął sam do siebie odsuwając się od dziewczyny. 

- Ale zrobiłeś - mruknęła - Obiecałeś mi coś pamiętasz ? - zapytała podchodząc do niego i wymierzając cios w jego policzek 

- Przepraszam Cię bardzo, kochanie ... 

- Jakie kurwa kochanie ?! - zapytała w śmiechu - Zayn, nie zmieniłeś się. Teraz to dostrzegłam, pozory mylą - pokręciła głową. 

- Nie chciałem, Alex. Zostań ze mną proszę Cię ! - krzyczał widząc, że dziewczyna zaczyna powoli odchodzić. 

Brunetka odwróciła się w jego stronę, spuszczając głowę. Po chwili dostrzegła, że szatyn zmierza w jej kierunku, zaczęła biec. Jednak on dogonił dziewczynę przytulając ją mocno od tyłu i krzyżując ręce na jej klatce piersiowej tak aby nie mogła się wyrwać. 

- Wysłuchaj mnie - poprosił głośno dysząc. 

- Nie mam najmniejszej ochoty Cię słuchać, puść mnie - rozkazała. 

- Nie chciałem Cię uderzyć, Alex. Nie chciałem Cię znowu krzywdzić, to było odreagowanie, zbyt silny impuls. Musisz mnie zrozumieć, puszczę Cię ale proszę nie uciekaj jeszcze - westchnął chowając ręce do kieszeni bluzy.

- Mam nadzieję, że skończyłeś, bo chcę już iść - odparła wywracając oczami. 

- Jeszcze jedno - powiedział ujmując jej twarz w dłonie - Kocham Cię, Alex i naprawdę bardzo mi przykro. 

- Cześć, Zayn - rzuciła machając mu ręką na pożegnanie. 

Zaczęła biec ile sił w nogach. Już po kilku minutach nieustannego biegu zatrzymała się głośno kaszląc. Cofnęła się o kilka przecznic ponieważ przesadziła i ominęła miejsce do którego chciała wstąpić. 

- Niall, do cholery odłóż to ! - krzyknęła będąc w jego domu. 

Blondyn trzymał w ręce nóż którym zdążył już sobie podciąć żyły. Dziewczyna zadzwoniła po karetkę, informując ich o zaistniałej sytuacji. Zacisnęła mu rękę chustą by zatamować wylewającą się strumieniami krew. Chłopak zamknął oczy, leżał spokojnie z głową na jej kolanach bełkocząc pod nosem.

- Kocham Cię - szepnął kiedy siedzieli w karetce, w drodze do szpitala. 

Będąc na szpitalnym korytarzu, odbierała dużo wiadomości na komórkę od Malika. Nie miała najmniejszej ochoty na to by odpisywać, bądź odczytać którąś z jego wiadomości. 

- Pani przyjaciel jest nieprzytomny, stracił dużo krwi, jednak jego stan jest stabilny. Proszę jechać do domu, zadzwonimy jak coś się zmieni. 

- Dobrze - odparła załamana dziewczyna. 

Dziewczyna postanowiła dłużej nie gniewać się na szatyna. Wiedziała, że bardzo żałował tego co zrobił i postanowiła wrócić. 

- Myślałem, że już nie wrócisz - szepnął zadowolony przytulając ją do siebie. 

- Posłuchaj to jest twoja ostatnia szansa - powiedziała stanowczo - Ostatnia, słyszysz Zayn ? - mruknęła.

- Możesz mi powiedzieć, co się stało ? Jesteś roztrzęsiona - zauważył chwytając ją za rękę.

- Niall podciął sobie żyły, leży nieprzytomny w szpitalu - rozpłakała się wtulając w jego rozgrzane ciało. 

- Będzie dobrze, zobaczysz. Wszystko się ułoży, może się prześpisz ? - zaproponował całując ją w policzek.

- Masz rację, to dobry pomysł - uśmiechnęła się delikatnie do niego kładąc kołdrę i poduszkę na kanapie. 

- Alex, idź do sypialni, ja tutaj zostanę - zarządził siadając na kanapie. 

- Zayn, nie. To jest twój dom. Musisz spać w swoim łóżku, ja tutaj jestem tylko gościem - 

- Mój dom ? To jest nasz dom skarbie - zaśmiał się marszcząc czoło - Po za tym jesteś dziewczyną i nie pozwolę na to abyś tu spała - wystawił w jej stronę język. 

- Nie znasz się i tyle, po za tym ja chcę tutaj spać - burknęła.

- To co zrobimy ? - zapytał słodkim głosem obejmując ją od tyłu. 

- No to może kurwa razem prześpimy się na tej jebanej kanapie i będzie po problemie - warknęła. 

- Postaraj się opanować agresję, złość piękności szkodzi - zaczął się z nią drażnić.

- O kurwa, ale się uśmiałam - mruknęła ironicznie. 

- Nie gniewaj się skarbie - poprosił, a ona wzruszyła ramionami - No chodź tu do mnie - wymruczał wprost do jej ucha przerzucając ją sobie przez ramię. 

- A Tobie tylko jedno w głowie - rzuciła kiedy chłopak położył ją na łóżku i zaczął ściągać z niej spodnie. 

- Chcę Cię po prostu ubrać w piżamkę - pisnął kiedy zaczęła wierzgać nogami na znak by ją zostawił. 

- Dobra, już mnie ubrałeś, a teraz spadaj, albo kładź się koło mnie - powiedziała wskakując pod kołdrę. 

- Mieliśmy układ, chciałaś spać sama. 

- Zmieniłam zdanie, bo zaraz wyjdzie na to, że ja jestem ta zła, bo nie pozwalam Ci spać we własnym łóżku - prychnęła pod nosem. 

- No już śpij, nie zaprzątaj problemami tej swojej ślicznej główki - zaśmiał się - Dobranoc, kochanie. 

- Dobranoc - westchnęła opadając na poduszkę.

Kiedy zgasło światło dziewczyna przymknęła powieki spod których wypłynęły łzy. Przez cały czas myślała o swoim przyjacielu. Gdy już udało jej się zasnąć budziła się po kilku minutach, z roztrzęsionym sercem i cała zalana potem. 

- Zayn ! - krzyknęła, kiedy przyśniła jej się śmierć Horana. 

- O co chodzi - zapytał siadając koło drzwi - Dlaczego płaczesz ? - dostrzegł jej łzy dopiero gdy przetarł zaspane oczy.

- Niall - szepnęła - Czy on żyje ? - zapytała niepewnie. 

- Oczywiście, że tak. Kochanie nie martw się o niego, jest silny. Wszystko będzie dobrze zobaczysz - powiedział wstając z chęcią wyjścia. 

- Nie zostaniesz ze mną ? - zapytała - Nie chcę być sama ... 

Chłopak nie odpowiedział tylko położył się obok niej mocno ją przytulając. Po kilku minutach oboje zasnęli. 


__________________________

Julka prosiła mnie o twittera, tak więc proszę - BlowAKiss1D
Tylko nie wchodzę za często.

Jeżeli macie jeszcze jakieś pytania, to proszę bardzo.  

środa, 12 grudnia 2012

Rozdział dwudziesty trzeci

- Zmieniłam zdanie, chcę się wyprowadzić jak najszybciej - powiedziała wchodząc do domu. 

- Słucham ? - zapytał załamany nie rozumiejąc przesłania jej słów

- Z Tobą, głupku - odparła wywracając oczami - Pójdę się już pakować, a jutro pomyślimy nad tym co dalej. Może idź do sypialni, zaraz do Ciebie przyjdę - powiedziała, a szatyn posłusznie pobiegł na górę.

- Cześć - usłyszała zachrypnięty głos w słuchawce. 

- Cześć, Niall możemy porozmawiać ? - zapytała niepewnie.

- Jasne, mów o co chodzi. 

- Pewnie Cię to zdenerwuję, ale muszę Ci to powiedzieć ... 

- Zayn Cię przeprosił, prawda ?

- To też, ale jest jeszcze coś bardzo ważnego

- Tak ? W takim razie słucham ... 

- Ja się w nim zakochałam - szepnęła, a w słuchawce nastała głucha cisza - Niall,  jest jeszcze jedna rzecz - powiedziała słysząc, że blondyn zakaszlał - Przeprowadzamy się ... 

-Może jeszcze kurwa ślub weźmiecie ?! - wykrzyczał do słuchawki, a po chwili rozległ się głośny huk uderzającego o ścianę telefonu. 

Dziewczyna zaczęła zakładać buty, w pośpiechu zdjęła z wieszaka kurtkę szarpiąc nią tak mocno, że spadł on na ziemię. 

- Co Ty robisz ? - zapytał Malik zbiegając ze schodów w samych bokserkach i białym podkoszulku. 

- Niall się zdenerwował, muszę natychmiast do niego jechać - powiedziała owijając szyję ciepłym szalem.

- Zwariowałaś ? Jest już późno, nigdzie nie pójdziesz ... 

- Zayn - warknęła - Rozmawialiśmy kilka godzin temu na ten temat, nie zapominasz się ? 

- Poczekaj, ubiorę się i zawiozę Cię na miejsce.

Po pół godziny byli już pod domem blondyna. Brunetka wysiadła z samochodu biegnąc aż pod same drzwi. Zapukała raz, drugi, trzeci jednak nikt nie otwierał. Pociągnęła za klamkę i weszła do środka. Zobaczyła siedzącego w kącie pokoju Horana jedzącego lody. 


- Niall, dlaczego się zdenerwowałeś. Przecież nic się nie stało - powiedziała ciszej stojąc nad nim. 

- Zakochałaś się w tym narkomanie, to się stało ! - warknął wstając - Myślałem, że nic do niego nie czujesz ...

- Sama się temu dziwię - odparła. 

- Dziewczyno, czy Ty nie widzisz tego, że to ja jestem w Tobie zakochany ? - powiedział patrząc jej prosto w oczy. 

Brunetka bez żadnego słowa wybiegła z pomieszczenia wsiadając do samochodu. 

-Zayn, wracajmy już do domu - szepnęła ocierając mokre policzki - szatyn widząc, że brązowooka płacze wyciągnął kluczyki ze stacyjki.

- Kurwa głuchy jesteś, chcę jechać do domu ! - krzyknęła zapinając pasy. 

- Nie ruszę dopóki nie powiesz mi co się stało - odparł spokojnie - Proszę - dodał po chwili.

- Niall właśnie mi wyznał, że się we mnie zakochał - powiedziała pewnie - Dokąd Ty idziesz, uspokój się - warknęła wysiadając za nim.

- Dlaczego ?  Dlaczego jak próbuję się zmienić, jestem na drodze do zmienienia sensu swojego życia, zawrócenia na dobrą drogę i ułożenia sobie wszystkiego to on musi się do wszystkiego wpierdalać ! - krzyknął przyciskając ją do samochodu. 

- Policz do dziesięciu, weź głęboki oddech ... 

- Może jeszcze powiesz, że też go kochasz ?  - zapytał ironicznie po czym się zaśmiał. 

- No wiesz, Zayn ...  - westchnęła nie wiedząc jak ma dobrze dobrać słowa - Też go darzę pewnym uczuciem 

Szatyn odsunął się od niej patrząc prosto w jej oczy. Dało się w nich zauważyć strach, żal, natomiast w jego tęczówkach wielką złość. Chciał chwycić jej twarz w dłonie, jednak coś podpowiedziało mu, że nie ma tego robić. Wziął zamach uderzając ją w twarz z otwartej dłoni. Nie chciał tego - ale to zrobił.

poniedziałek, 10 grudnia 2012

Rozdział dwudziesty drugi

Kiedy już dotarli pod dom blondyna, niepewnie zapukali. Ku ich zdziwieniu drzwi otworzyła Danielle. Brunetka omijając ją spojrzała na swojego przyjaciela. Szybko do niego podbiegła dosłownie na niego wskakując, a on chcąc ją podtrzymać chwycił ją za pośladki co nie spodobało się Malikowi.

- Koniec tych czułości - warknął niezadowolony.

- Alex, widzę, że dobrze się czujesz. Seks powitalny z tym kretynem odbył się pewnie nie raz od czasu gdy się widzieliśmy - powiedział satyrycznie.


- Niall jesteś w błędzie - odparła - Przez cały ten czas odpoczywałam ... 


- Rozumiem, kazał Ci tak powiedzieć, albo znowu przypadkowo wpadniesz na drzwi ? - westchnął kręcąc głową z dezaprobatą.

- Niall skończyłeś ?! - warknęła na niego zdenerwowana dziewczyna - Jeżeli tak ma wyglądać reszta popołudnia to ja idę do domu ... - blondyn chwycił ją za rękę szepcząc pod nosem przepraszam.


Nie minęło pół godziny, a połowa osób pojechała do domu, a druga połowa leżała na kanapie z przejedzonymi brzuchami. 

- Pomogę Ci pozmywać - powiedziała brunetka. 

Chwyciła do ręki talerz zaczynając ślamazarnie mazać go gąbką. Horan widząc to zaśmiał się pod nosem wycierając w jej twarz pianę. Brunetka obtarła buzię, po czym wydmuchała prawie cały płyn do mycia naczyń na blondyna.

- Dobra dosyć, może idź się obmyj - zaśmiał się niebieskooki wystawiając w jej stronę język.

-Słuchaj stary - zaczął Malik podchodząc do blondyna - Ja naprawdę skończyłem z narkotykami, nie biorę już od dawna, a tylko dlatego, że tak cholernie ją kocham ...

- Co Ty sobie myślisz ? - prychnął pod nosem - Myślisz, że pstrykniesz palcami i sprawisz, że o wszystkim zapomni ? 

- Wcale tak nie myślę. Chcę z nią być, ona utrzymuje mnie przy życiu, w dalszym ciągu tego nie rozumiesz ?

- Kurwa, człowieku ona jest zmęczona usługiwaniem Tobie - mruknął - Po za tym nie zapomni o tym wydarzeniu w fabryce, a tym bardziej o tym, że się nad nią znęcałeś, za co obiecuję, że Cię kiedyś zabiję ...

-Idziemy dzisiaj na kolację, chciałbym ją jeszcze raz przeprosić, wyjaśnić sobie z nią wszystko. Nie chcę jej stracić ...

- Możesz robić co chcesz, tylko pamiętaj ani waż się ją tknąć - ostrzegł go blondyn, patrząc na niego ze złością w oczach.


- Jasne, nie chcę zrobić jej krzywdy.

- Już nie raz to robiłeś, a ja nie potrafię Ci zaufać. Nadal jesteś dla mnie tylko zwykłym pierdolonym narkomanem ... 


- Dobra, dziękujemy za miły obiad. Zbieramy się - powiedział Liam obejmując swoją dziewczynę w talii. 

- Zayn, kochanie możemy iść. Nie czuję się zbyt dobrze - powiedziała brunetka chwytając się za głowę.

- Może pojedziemy do lekarza ? - zapytał z troską w głosie.

- Nie trzeba, chcę jechać do domu - odparła, a szatyn natychmiast chwycił kurtkę i udał się do samochodu.


Kiedy wrócili do domu, dziewczyna usiadła na kanapie z kubkiem herbaty w rękach. W momencie w którym szatyn położył głowę na jej kolanach, brunetka odstawiła kubek na stole przelotnie całując go w usta.

- Całujesz znacznie lepiej kiedy robisz to z własnej woli - oblizał wargi przyciągając ją delikatnie do siebie, wydął usta w jej stronę prosząc się o kolejny pocałunek. 

Dziewczyna wstała siadając na jego krocze. Położyła się na nim zaczynając go namiętnie całować, chłopak wykorzystując tę chwilę wsadził dłoń pod jej bluzkę, a ona czując to odsunęła się od niego jak oparzona.

- Jeżeli tak bardzo chcesz możemy to zrobić - westchnęła ściągając z siebie sweterek.

- Mam ochotę, ale zrobimy to tylko wtedy jeżeli będziesz chciała - powiedział przytulając ją czule do siebie - Przepraszam, nie chciałem Cię przestraszyć ... 

- Nie szkodzi - uśmiechnęła się do niego - Pójdę się przebrać i możemy wychodzić - odparła biegnąc do sypialni.

Dziewczyna założyła prostą czarną sukienkę sięgającą jej prawie przed kolano, oraz beżowe szpilki do tego.


- Możemy już iść ...

Wsiedli do samochodu, a już po piętnastu minutach byli na miejscu. Kelner zaprowadził ich do stolika podając karty. Po kilku minutach złożyli zamówienie.

- Chciałbym z Tobą szczerze porozmawiać - powiedział po chwili ciszy.

- Proszę, słucham .. 

- Przemyślałem sobie całą zaistniałą sytuację jaka zaszła w naszym życiu. Rzuciłem już wszystkie możliwe nałogi, nie chcę się dłużej zatruwać. Może to dziwnie zabrzmi, ale chcę dać Ci wolność. Od tej pory możesz robić co chcesz, nawet wyjść stąd teraz. Ale najpierw mnie wysłuchaj do końca - poprosił - Jeżeli będziesz chciała gdzieś wyjść, spotkać się z przyjaciółmi, iść na spacer, do sklepu cokolwiek zechcesz, nie musisz pytać mnie o zgodę. Możesz nawet się wyprowadzić, zostawić mnie samego i nigdy nie wrócić - powiedział załamanym tonem, dławiąc się łzami - Ale ja tego nie chcę. Chciałbym abyś ze mną została, żebyś była moją dziewczyną, a nie niewolnicą. Oczywiście jeżeli po tym wszystkim jesteś w stanie mnie pokochać po tym wszystkim ...

- Z pewnością będzie mi trudno odbudować zaufanie w stosunku do Ciebie, ale nie chcę Cię zostawiać. Może wcześniej o tym myślałam, ale nie teraz. Chcę być z Tobą tylko dlatego, że się boję.

- Boisz się ? - zapytał zdziwiony.

- Tak, Zayn. Nie wyobrażasz sobie tego co przeszłam w tej fabryce, będąc tam popełniłam mnóstwo błędów, boję się, że po mnie wrócą ... 

- Właśnie chciałem Ci przedstawić, mam nadzieję, że dobrą nowinę - uśmiechnął się delikatnie w jej stronę - Znalazłem przytulny dom w samym centrum Londynu, wszędzie będzie blisko, możemy się tam wprowadzić nawet dzisiaj - odparł. 

- Nie przesadzaj, dzisiaj jeszcze nie. Dlaczego to dla mnie robisz ? 

- Nie robię tego dla ciebie, głuptasie - wystawił język kładąc dłoń na jej policzku - To wszystko robię dla nas.

piątek, 7 grudnia 2012

Rozdział dwudziesty pierwszy

Po okrągłym miesiącu brunetka cała i zdrowa mogła opuścić szpital. Od razu ze swoim chłopakiem pojechała do domu. Miała nadzieję, że nie będzie zmuszał jej do seksu czy do robienia innych rzeczy przez najbliższy czas. 

-  Obiadek, kochanie ? - zapytała w progu. 

- Nie przemęczaj się, po za tym nie jestem głodny - powiedział kładąc jej wszystkie jej rzeczy koło schodów - Chciałbym z Tobą na spokojnie porozmawiać

- Jeżeli po raz kolejny chcesz rozmawiać o tym, że jestem twoją własnością i powinnam robić to co mi każesz, to ja sobie podziękuję za taką rozmowę - prychnęła.

- Nie chodzi o to - powiedział lekko podirytowany - Eh, w pewnym sensie o to ale ... - zaciął się nie wiedząc co powiedzieć - Cholera, chcę po prostu porozmawiać


- No to czekam, mów co chcesz powiedzieć - mruknęła patrząc mu prosto w oczy. 


- Albo wiesz, porozmawiamy sobie później. Teraz powinnaś odpocząć, może chodźmy się położyć ... - zaproponował.

-  Chcesz się tylko położyć ? Naprawdę ? - odparła z kpiną w głosie. 

- Tak, położyć - odparł.

Dziewczyna głośno wzdychając ruszyła za muzułmaninem do sypialni. Jednak on najpierw skierował się do łazienki. W tym czasie brunetka dostrzegła ich wspólne zdjęcie oprawione w ramkę.

- Dlaczego ja mu to wszystko wybaczyłam ? - zapytała samą siebie, a po jej bladych policzkach popłynęły łzy - odłożyła zdjęcie na półkę, po czym dostrzegła, że szatyn się wszystkiemu przygląda.

- Alex, mi naprawdę na Tobie zależy. Dobrze wiesz, że nie biorę już od dawna - westchnął chwytając ją delikatnie za rękę.

- Zayn, ja to wszystko wiem. Ale dlaczego teraz chcesz się zmienić, dlaczego nie zmieniłeś się zanim przyprowadziłeś mnie do tego domu ? 

- Bo gdyby nie ty stoczyłbym się na dno ostatecznie. Siedziałbym teraz w parku na jakiejś ławce z piwem w ręku, papierosem w ustach ...

- Nie rozumiem dlaczego zacząłeś zmieniać się dopiero przy mnie, przecież miałeś mnóstwo dziewczyn ... 

-Ale żadna się o mnie nie martwiła tak jak Ty. Jesteś inna, taka wyjątkowa nie zauważyłaś ? - zapytał, a brunetka wzruszyła ramionami - Tylko Ty utrzymujesz mnie przy życiu, gdyby Cię ze mną nie było zaćpałbym się na śmierć ... - po jego policzkach zaczęły spływać strumienie łez, dziewczyna widząc to mocno go przytuliła.

- Porozmawiamy kiedy indziej, na razie odpocznę, dobrze ? - zapytała niepewnie.

- Jasne - odparł biorąc ją delikatnie na ręce. Położył ją na łóżku okrywając ciepłą pierzyną, a zaraz po tym położył się obok niej.


- Kochasz mnie ? - usłyszał prawie śpiący chłopak, wtedy zauważył, że Alex cały czas patrzy na niego z szeroko otwartymi oczami. 

- Alex, myślałem że to dla ciebie oczywiste ...

- Jak to ma być dla mnie oczywiste ? - zapytała z kpiną w głosie - Wręcz przeciwnie, myślałam, że mnie nienawidzisz. Robiłeś ze mną rzeczy wbrew mojej woli, znęcałeś się nademną. Mogłabym jeszcze wymieniać, ale nie mam ochoty - mruknęła.

- Minęły dwa miesiące, nie tknąłem Cię ani razu !

- Przez pierwszy miesiąc myślałeś że nie żyję, a przez drugi byłam w szpitalu ! - zdenerwowała się brązowooka, wyswobodziła się z jego objęć, z chęcią opuszczenia tego pomieszczenia. 

- Zaczekaj - poprosił przyciągając ją z powrotem na łóżko - Przez te dwa miesiące zdążyłem sobie wszystko przemyśleć - westchnął - Nie chcę Cię stracić. Z resztą nie ważne, dokończymy tę rozmowę jutro.

- Obiecujesz ? - zapytała. 

- Obiecuję - odparł po czym pocałował ją w czoło. - Śpij kochanie, musisz odpocząć po tym wszystkim - powiedział po czym objął dziewczynę ramionami.

- Dobranoc - westchnęła wtulając się mocno w jego rozgrzane ciało. W tym momencie po raz pierwszy poczuła się bezpiecznie w jego towarzystwie. 


Dziewczyna przetarła zaspane oczy zauważając, że nie ma obok niej szatyna.

- Zayn, gdzie jesteś ? - mówiła schodząc po schodach.

- Czyli wszystko załatwione ? - powiedział do słuchawki nie zauważając brunetki.

- Co załatwione ? - zapytała poddenerwowana, kiedy szatyn skończył rozmawiać - Znowu bawimy się w handlowanie ? - warknęła. 

- Nie bawię się już w handlowanie, mówiłem Ci wczoraj - westchnął - Nie przywitasz się ? - zapytał.

- Oh, no tak, gdzie me maniery - powiedziała z sarkazmem - Cześć Zayn 

Szatyn stanął z nią twarzą w twarz. Brunetka westchnęła dając mu do zrozumienia, że nie ma najmniejszej ochoty z nim rozmawiać. Zmniejszył odległość między nimi całując ją zachłannie. Brunetka zamknęła oczy i pozwoliła by ogień wybuchł z chwilą gdy zetknęły się ich wargi. Muzułmanin jeszcze bardziej przycisnął ją do siebie, a jego dłonie powędrowały na jej pośladki delikatnie je ściskając. Po chwili poczuła jak szatyn uniósł ją do góry. Dłońmi oplotła jego szyję przerywając pocałunek.

- O co Ci chodzi ? - zapytał łapiąc oddech. 

- Mi ? - zapytała unosząc brwi - O nic. 

- Nie wydaje mi się - rzekł, lekko podrzucając nią do góry, po chwili byli już w drodze do sypialni. 

Muzułmanin leżał na łóżku z dłońmi pod głową. Dziewczyna zaczęła się przebierać, nie wstydziła się, bo przecież on już nie raz widział ją w takiej sytuacji. Stojąc przed lustrem zauważyła, że ma na tylnej części ramienia dużą bliznę.

- Możesz mi powiedzieć, dlaczego masz taki ślad na ramieniu ? - zapytał przenosząc się do pozycji siedzącej - Co Ci zrobił ten skurwiel ? 

Dziewczyna chwilę się zastanawiała, wyjęła z szafy bluzkę z napisem " free hugs " którą dostała kiedyś od Horana założyła to na siebie po czym usiadła koło szatyna chwytając go za rękę. 

- Jak nie chcesz mówić, to nie musisz ... 

- A jak myślisz ?  - zapytała poddenerwowana - Pobił mnie, zgwałcił. Robił dokładnie to co Ty jeszcze nie tak dawno temu ...


- Rozmawialiśmy na ten temat, nie byłem tego świadomy - mówił, a do jego oczu napłynęły łzy.


- Zayn, przepraszam nie chciałam tego powiedzieć. To pod wpływem nerwów - przytuliła się do niego płacząc.


- Dobrze wiesz, że to dla mnie ciężkie zwłaszcza jak mi o tym przypominasz ... 

- Przepraszam, postaram się o tym nie wspominać w twojej obecności 

- Zbieraj się skarbie jedziemy do twojego przyjaciela na obiad - westchnął Zayn podnosząc się z łóżka.  


- Możemy już iść ? -  zapytała schodząc po schodach 

- Jasne - powiedział, po czym mocno przytulił dziewczynę - Teraz mam pretekst żeby tulić cię co pięć minut - powiedział wskazując na jej bluzkę.