piątek, 30 listopada 2012

Rozdział osiemnasty

 Szatyn nie chciał angażować w tę sprawę policji, wiedział czego chcą dlatego postanowił samemu zając się tą sprawą. Bał się tylko tego, że zrobią jej krzywdę, albo że już jej nigdy nie zobaczy.

- Chciałbym zgłosić porwanie - mówił blondyn do słuchawki, jednak szatyn po chwili wyrwał mu ją z rąk. 

- Przepraszam, kolega jest pijany i bredzi. Do widzenia - rozłączył się.  - Chcesz ją znaleźć czy nie ? - warknął. 

- Tak, chcę - odpowiedział Niall. 

- To współpracuj, i nie rób niczego na co nie masz mojej zgody, jasne ? - mruknął wyciągając z torby plan fabryki w której przebywali porywacze. 

- Jaką masz pewność, że to właśnie tam ją zabrali ? - zapytał Irlandczyk. 

- Oni tam mieszkają, jednak jest to bardzo trudne miejsce. Na szczęście znam je jak własną kieszeń, więc nie powinno być problemów ...

Po chwili komórka muzułmanina zadzwoniła. Szybkim ruchem odebrał, wiedząc, że to porywacze.

- Czego chcecie ? - warknął. 

- Wypadałoby się przywitać, ale nie ważne chcemy pół miliona - oznajmili. 

- Załatwione, ale najpierw oddajecie dziewczynę - powiedział poważnie.

- Spokojnie, najpierw się z nią zabawimy, a później odzyskasz ją całą i zdrową, no ewentualnie martwą - zaśmiał się. 

- Kiedy i gdzie ? - zapytał załamany. 

- Za dwa dni, północ w parku. Lepiej żebyś był, bo przypadkowo mogę pociągnąć za spust

- Jutro, albo jeszcze dzisiaj - warknął.

- Nie ma opcji, mała się jeszcze nie obudziła, a musimy się zabawić, na pewno jest dobra w tych sprawach skoro jeszcze jej nie zostawiłeś ... 

- Jutro, albo nie zobaczycie pieniędzy - powiedział.

- Dobra, tylko się nie zdziw, jak dziewczyna nie będzie Cię pamiętać. 

- Spróbujcie jej coś zrobić, a obiecuję, że was matka po butach będzie poznawać - warknął. 

- Zamknij się w końcu, lepiej skombinuj kasę - odparł rozłączając się.



 ***
 Dziewczyna próbowała się rozwiązać jednak na marne. Postanowiła, że jak tylko uda jej się stąd wydostać, to od razu wyprowadzi się od Malika. 

- Nie szarp się tak, to Ci nic nie da - warknął na nią czarnoskóry mężczyzna - Chociaż dobrze, że się obudziłaś troszeczkę się zabawimy - zaśmiał się odwiązując sznury. 

- Przywykłam do tego, także zrób to szybko i spierdalaj - warknęła spluwając mu na twarz.

Mężczyznę bardzo zdenerwowało jej zachowanie. Podciągnął ją za włosy do góry po czym rzucił na ścianę przyciskając ją do niej.  Zaczął dłońmi rozpinać jej spodnie. Kiedy już się z tym uporał, zabrał się za bluzkę.

- Słuchaj skarbie gramy na moich zasadach - powiedział ściągając z niej bluzkę - Żadnej gumki, i stuprocentowe zadowolenie, jasne ? 

- Możesz mi chociaż związać oczy ? Nie chcę patrzeć na twoją okropną mordę - zaśmiała się wymierzając zaostrzonymi paznokciami wprost w jego twarz, na której został spory ślad. 

Czarnoskóry zdenerwował się tak jak jeszcze nigdy, uderzył ją w twarz tak mocno, że od razu pod okiem pojawił się fioletowy ślad. Uderzył jeszcze kilka razy w twarz, po czym z całej siły wymierzył cios prosto w jej brzuch. 

- Kurwa, co ty robisz ? - warknął na niego drugi mężczyzna podbiegając do Alex - Chcesz dostać te pieniądze ? 

- Wkurzyłem się, mała jest bezczelna - odparł patrząc na nią ze złością w oczach. 

- Widzisz co jej zrobiłeś, przecież jak on to zobaczy to nas pozabija ! - krzyknął na niego. 

- Przestań, zabaw się z nią i po sprawie - zaśmiał się podciągając ją do góry. 

- Mam żonę, i córkę w jej wieku. Nie rób jej krzywdy, nie chcę na to patrzeć - odpowiedział odchodząc.   

- Pobawimy się ślicznotko - powiedział kładąc ją na materacu. 

Rozebrał ją do samego końca, zaczynając ściągać z siebie spodnie. Pozbył się ich tak szybko jak bokserek. Bez żadnej gry wstępnej, wszedł w nią bardzo gwałtownie. Poruszał się coraz szybciej i mocniej co sprawiało dziewczynie wielki ból. Przywiązał jej ręce do rury chwytając ją za brzuch dając jej do zrozumienia by wypięła się w jego stronę. Brunetka zrobiła to co kazał, a on poruszał się coraz brutalniej. Brunetka miała na ciele pełno ran, które utworzyły się na skutek obtarć o ścianę. Po chwili odwróciła się uderzając go w głowę drewnianą deską. 


Dziewczyna czuła, że jest coraz bliżej. Ciarki przebiegały po jej plecach w zawrotnym tempie. Rany piekły i szczypały niemiłosiernie, a serce przyśpieszało i zwalniało swój bieg. Miała ochotę krzyczeć, płakać, szarpać się i przeklinać, jednak skończyło się na cichym jęku. Wiedziała, że nie ma szans na przeżycie, uznała, że posiedzi w ciszy. 

Zdenerwowany mężczyzna pociągnął za spust i wystrzelił ... 


 

Rozdział siedemnasty

Szatyn wszedł do środka zostawiając zakupy w kuchni. Od razu wbiegł na schody kierując się w stronę sypialni. 

- Przepraszam, Cię za to co się przed chwilą wydarzyło - powiedział z żalem i troską w głosie siadając obok niej na łóżku. 

- Nie ma za co, przyzwyczaiłam się do tego, że mnie ktoś dotyka wbrew własnej woli - prychnęła spoglądając mu w oczy. 

- Ale teraz tylko ja mogę to robić, nie pozwolę żeby ktoś inny Cię krzywdził - westchnął obejmując ją ramieniem. 

- Tylko, że ty robisz to cały czas. Nie zauważyłeś ? - zapytała z kpiną w głosie. 

- Za każdym razem robię to nieświadomie, a potem tego żałuję. To przez te narkotyki taki jestem ... 

- To przestań brać, zapisz się na terapię, cokolwiek - powiedziała. 

- Od dawna nie biorę, jednak to, że wcześniej zażywałem nadal mnie trzyma, to nie jest takie proste jak Ci się wydaje.

- Nie widzisz tego, że chcę Ci pomóc ? Myślisz, że dlaczego jeszcze z Tobą zostałam ? Gdyby mi nie zależało, już dawno bym uciekła - oznajmiła kładąc głowę na jego ramieniu. 

- Zależy Ci na mnie ? - zapytał z lekkim uśmiechem na twarzy - Jesteś inna niż moje poprzednie dziewczyny, wytrzymujesz to wszystko, w dodatku chcesz zostać. Nie wiem jak ty to robisz. 

- Kwestia przyzwyczajenia - szepnęła. 

- Pozwolisz, że położę się z Tobą ? - zapytał niepewnie. 

- Biorąc pod uwagę to, że zapytałeś mnie o zdanie. To chodź - uniosła kołdrę pozwalając szatynowi pod nią wejść. 

W momencie kiedy dziewczyna zasnęła, zabrzmiał dźwięk jego komórki. Odczytał wiadomość, wzdychając głośno.

- Muszę jechać na próbę, zostań w domu. Ale proszę nie otwieraj nikomu drzwi - szepnął wprost do jej ucha.

- Dobrze - odparła, a chłopak delikatnie pocałował ją w usta wychodząc. 

Nie minęło pięć minut, a dziewczynę zbudził dzwonek. Zbiegła po schodach na dół, pomyślała, że to Zayn czegoś zapomniał więc otworzyła drzwi. 

- Dzień dobry - zobaczyła sylwetki dokładnie tych samych mężczyzn po czym została bardzo mocno uderzona w głowę. 

 ***

Szatyn wraz z przyjaciółmi byli pod jego domem w limuzynie. Wypili po kieliszku szampana, po czym wysiedli z samochodu chcąc iść do domu uczcić koniec nagrywania piosenek na nową płytę. 

- Chłopaki idziemy ? Chcę zobaczyć minę twojej dziewczyny jak zobaczy nas wszystkich razem, pogodzonych - powiedział Liam wysiadając z samochodu. 

- Dlaczego masz dzisiaj taki dobry humor ? - burknął Horan w stronę muzułmanina. 

- Mój dobry humor chyba się skończył - powiedział biegnąc do domu, wcześniej widząc otwarte na oścież drzwi - Alex ! - krzyczał biegając po całym domu jednak nigdzie nie mógł jej znaleźć. 

- Gdzie ona jest ? - zapytali chłopcy, widząc tajemnicze zachowanie ich przyjaciela.

 " Mówiliśmy pilnuj swojej dziewczyny
- szatyn przeczytał zostawioną na barku karteczkę od dilerów. 

- Nie daruję Ci tego - warknął Irlandczyk podbiegając do niego. Chwycił go za koszulę podduszając - Jak mogłeś zostawić ją samą i jeszcze wpierdalać tą niczemu winną dziewczynę w swoje głupie narkotykowe sprawy ! - krzyczał nie mogąc opanować złości. 

- Niall,  zostaw go przecież to nie jego wina - powiedział Louis rozdzielając ich od siebie - Dajcie spokój, będzie dobrze. Znajdziemy ją.  

  ***

Dziewczyna otwierając oczy poczuła ból przeszywający jej ciało, a szczególnie głowę. Nie mogła sobie nic przypomnieć, z początku nawet nie wiedziała kim jest, jednak powoli sobie przypominała. Przetarła oczy i dostrzegła, że znajduje się w jakiejś starej fabryce, dookoła było mnóstwo kartonów. Ona siedziała pod ścianą na grubym materacu. Dłonie oraz nogi miała związane sznurem. 

- Idź sprawdzić czy nasza ślicznotka się obudziła - powiedział szorstkim głosem jeden z mężczyzn.

- Śpi - odkrzyknął zostawiając ją samą. 
 

czwartek, 29 listopada 2012

Rozdział szesnasty

Dziewczyna stała przy barku patrząc na znudzonego muzułmanina. Miała wewnętrzną potrzebę wyjścia na świeże powietrze. Nie przywykła do siedzenia w bezruchu w dodatku w zamknięciu. Zazwyczaj błąkała się od rana do późnego wieczora po dworze, chcąc być  jak najkrócej w domu. 

- Zayn, zakupy same się nie zrobią, a zakładam, że samej mnie nie puścisz także chodź ze mną - powiedziała z nadzieją. 

- Dobrze, że mi przypomniałaś. Ale ubierz się, jest zimno - powiedział z nikłą troską w głosie, która jest u niego rzadkością. 

Bez żadnego zbędnego słowa założyła na głowę czapkę, szyję obwinęła szalem, kurtkę zapięła pod samą szyję i wsiadła do samochodu który po chwili odjechał z piskiem opon spod posiadłości.  

Wysiadając z samochodu przed sklepem, szatyn chwycił ją za zmarzniętą dłoń i zaczął ją delikatnie gładzić, co spowodowało, że już po chwili była ciepła, weszli do środka z widocznym uśmiechem na twarzach.

- Mogę prosić o autograf ? - usłyszeli gdy zrobili niemal pięć kroków, oboje odwrócili się spoglądając na dziesięcioletnią dziewczynkę wyciągającą w stronę szatyna kartkę z długopisem. 

Muzułmanin nie wiedział co robić, zazwyczaj fani unikali go, ponieważ się bali. Bali się swojego idola, czy to nie dziwne ? Zmienił się, stał się agresywny nie tylko wobec swoich przyjaciół z zespołu, czy też swojej udawanej dziewczyny, ale też stał się agresywny dla swoich fanów. Osób które chciały mu pomóc, kochały go pomimo wszystko jednak nie chciały mieć z nim do czynienia. 

- Jasne jak masz na imię ? - zapytał z uśmiechem na twarzy i ze łzami w oczach. Źrenice dziew2czynki rozszerzyły się, a buźka dotychczas składająca się w grymas szeroko się otworzyła z niedowierzaniem. 

-  Olivia - szepnęła z uśmiechem na twarzy - Zawsze wiedziałam, że się zmienisz - powiedziała niepewnie, ale znacznie głośniej.

Szatyn przytulił rudowłosą dziewczynkę, po jego policzku popłynęła pojedyncza łza. Dziewczyna przyglądała się temu ze zdziwieniem. Teraz wiedziała ile znaczą dla niego fani, i postanowiła, że jakoś to wykorzysta. 

Po chwili wokół nich zebrała się liczna grupka fanów. Szatyn z wielkim uśmiechem na ustach odpowiadał na pytania, rozdawał autografy, robił zdjęcia i śpiewał specjalnie dla osób którym zawdzięczał swój sukces. 

- Myślałem, że już nigdy Cię nie spotkam - usłyszała za swoimi plecami, odwróciła się na pięcie spoglądając prosto w oczy swojego byłego chłopaka.

- Matty, nie mam ochoty na rozmowę - powiedziała przestraszona. 

- Daj mi choć jedno słowo wyjaśnienia, Alex ! - warknął na nią chwytając ja mocno za nadgarstki. 

- Chcesz wiedzieć prawdę ? - zapytała wyrywając się z jego uścisku -Mam chłopaka, mieszkamy razem, chcę zapomnieć o tym co było kiedyś - skłamała nie wiedząc, że swoimi słowami wbijała mu nóż prosto w serce.

- Ale ja Cię kocham, zostawiłaś mnie tak z dnia na dzień. Nie wieżę w to, że o mnie zapomniałaś, że już mnie nie kochasz ... 

Brunet przyciągnął ją do siebie na tyle blisko, że stykali się nosami. Ich oddech był bardziej przyśpieszony, a bicie serca głośniejsze. Chłopak złożył pocałunek na jej ustach, po czym wsunął delikatnie język do środka drażniąc nim jej podniebienie. 

- Matty, proszę Cię odejdź, nie widzisz, że to nie ma sensu ? - odepchnęła go od siebie, jednak on nie dawał za wygraną. 

- Przepraszam was na chwilę - powiedział Zayn do swoich fanów, podchodząc w stronę brunetki - Kochanie, jakiś problem ? - zapytał patrząc ze złością w oczach na jej byłego. chłopaka.

- Nie, ale skończyłeś już ? Mieliśmy zrobić zakupy, pamiętasz ? - chwyciła go za rękę robiąc krok w tył, po czym objęła go w pasie wtulając głowę w jego tors. 

- Zaraz kończę, ale chodź ze mną - pocałował ją namiętnie w usta, po czym oboje odeszli w stronę fanów.

Po dwóch godzinach wyszli ze sklepu jadąc prosto do domu. Jednak ktoś już tam na nich czekał, a bynajmniej na niego. 

- Siedź w samochodzie, nie chcę  żeby zrobili Ci krzywdę - powiedział otwierając drzwi od samochodu. 

- Tak, bo tylko Ty możesz to robić - westchnęła, a chłopak kręcąc głową trzasnął drzwiami podchodząc do czarnego samochodu z którego po chwili wyszli dwaj mężczyźni. 

Obydwoje byli potężnie zbudowani i wysocy. Wyglądem przypominali seryjnych zabójców, bynajmniej takie wrażenie odniosła Alex patrząc nam nich przez szybę. 

- Gdzie nasza dostawa ? - zapytał czarnoskóry robiąc krok do przodu w stronę muzułmanina.

- Mówiłem wam do cholery, że już nie handluję, ani nie biorę - warknął cofając się do tyłu - Macie tutaj waszą kasę - powiedział wciskając jednemu z nich do ręki duże pieniądze. 

- Za długo czekaliśmy, należy nam się więcej - podszedł do niego drugi wymierzając pięścią cios prosto w brzuch.

- Ani grosza więcej, mogę dorzucić woreczek heroiny, nie skorzystam z niej - rzucił mu do rąk średniej wielkości woreczek z białym proszkiem.

- Nasza gwiazdka nie ma pieniędzy ? - zaśmiał się czarnoskóry - No to może zabawimy się z twoją śliczną dziewczyną ? - zadrwił spoglądając w stronę przestraszonej brunetki. 

- Spróbujcie ją tylko dotknąć to wam nogi z dupy powyrywam - warknął odpychając ich do siebie - Nie chcę was tu więcej widzieć, a o niej możecie zapomnieć. Burdel jest za rogiem, zapraszam.

Szatyn widząc, że wsiedli do samochodu z chęcią odjechania, kazał dziewczynie wysiąść. Przytulił ją mocno do siebie. Po czym poszedł wyjąć zakupy z bagażnika.

- Jaka z Ciebie ślicznotka - mruknął jeden z nich podchodząc do niej, brunetkach wstrzymała oddech przełykając ślinę, nie mogła wydusić z siebie słowa. 

- Masz rację, stary. Mała chcesz się zabawić ?  - przycisnął ją mocno do siebie kładąc dłonie na jej pośladki posuwał nimi w górę i w dół. 

 Dziewczyna czuła się strasznie, była dotykana przez obleśnych facetów. Pomyślała, że to właśnie muzułmanin kazał im to robić, że miał wszystko zaplanowane, dlatego był taki miły.

- Zayn - szepnęła, chłopak odwrócił się wypuszczając z dłoni zakupy. 

 - Mówię po chińsku - warknął podbiegając do nich. Odepchnął obydwóch od niej, każąc jej iść do środka - Jeszcze raz ją dotkniecie, to obiecuję, że będziecie kopali sobie grób. 

- Pilnuj swojej dziewczyny - zaśmiali się odjeżdżając. 



poniedziałek, 26 listopada 2012

Rozdział piętnasty

Muzułmanin siedział pod ścianą na zimnych łazienkowych kafelkach. Podciągnął kolana pod brodę chowając w nich zapłakaną twarz. Chciał się zmienić, jednak nic nie było skłonne go do tego przekonać, pomimo tego, że pękło mu teraz serce miał świadomość tego, że to popierdolone uczucie niedługo minie.

Dziewczyna bez chwili zastanowienia chwyciła za komórkę szatyna z chęcią zadzwonienia do swojego przyjaciela.

- Śpisz ? - zapytała zachrypniętym głosem.

- Nie kurwa na zebry poluję, czego chcesz Malik ? - warknął do komórki zmęczony blondyn. 

- Niall, przyjebie, to ja - powiedziała podnosząc się z łóżka - Chciałam z Tobą porozmawiać - odparła głośniej będąc na korytarzu. 

- Przepraszam za te zebry - zaśmiał się donośnie - O co chodzi, stało się coś ? - zapytał poddenerwowany jej telefonem o czwartej nad ranem. 

- Zayn siedzi w łazience, nie wiem czy on żyje. 

- To chyba dobrze, nie ? - zapytał z kpiną w głosie.

- Przestań, powiedziałam mu o wszystkim zamknął się tam, strasznie płakał. Tylko to może być chwilowe, boję się tego, że będzie jeszcze gorzej ... 

- Nie martw się o to - powiedział opiekuńczo ziewając do słuchawki - A teraz pozwolisz, że pójdę spać, bo przez te jebane zebry się zmęczyłem. Dobranoc, porozmawiamy jutro. Śpij dobrze - powiedział zanim dziewczyna zdążyła wydusić z siebie jakiekolwiek słowo. 

Brunetka odłożyła komórkę na szafkę, przedtem kasując numer Horana, z ostatnich wybieranych połączeń. Położyła się na łóżku głośno wzdychając, wlepiła wzrok w sufit, czuła jak powoli zasypia, jednak usłyszała głośne trzaśnięcie, po którym jej serce zaczęło bić szybciej. 

- Zayn, otwórz - uklęknęła przed drzwiami uderzając w nie mocno pięściami, po chwili usłyszała głośny płacz. 

- Nie, tylko nie to - krzyczał wniebogłosy szatyn - Moje kochane lusterko, co ja Ci zrobiłem - gwałtownie otworzył drzwi od łazienki, sprawiając tym samym, że dziewczyna odskoczyła, aż pod same łóżko. 

- Tyle hałasu o głupie lusterko - warknęła uspokajając oddech.

Słowa dziewczyny zapoczątkowały prawdziwą awanturę, oboje krzyczeli na siebie patrząc sobie w oczy. 

- Przejmujesz się jakimś pierdolony lusterkiem zamiast tym, że przez Ciebie straciliśmy dziecko. Na pewno jesteś z siebie zadowolony, tak ? Przecież nie musiałbyś utrzymywać głupiego bachora który by Ci tylko zawadzał - krzyczała na niego nie szczędząc przy tym łez i rozpaczy na wspomnienie o zmarłym dziecku. 

- Jak możesz tak w ogóle mówić - uderzył ją w twarz zaraz po tym padając na kolana - Nigdy nie skrzywdziłbym niewinnego dziecka. Gdybym tylko o tym wiedział, nie doszło by do tego wszystkiego, za kogo ty mnie masz ? 

- Daj mi spokój, jeżeli chcesz to ja też mogę się zabić. Będziesz miał kolejny problem z głowy - warknęła uderzając go z całej siły w twarz.

- Co to za krzyki ? - zapytali funkcjonariusze policji zjawiając się w progu. 

- Cześć, Casper - mruknęła brunetka do jednego z nich, który już nie raz przymykał oko na jej wybryki. 

- Alexandra, cóż za miłe spotkanie - odparł z kpiną i sarkazmem w głosie - Co znowu zrobiłaś, że tak strasznie się kłócicie, właściwie co Ty tutaj robisz ? 

- Nie interesujesz się za bardzo moim życiem ? - zapytała robiąc krok w tył - Nic nie zrobiłam, a obecnie tutaj mieszkam ... 

- Twoi rodzicie zgłosili twoje zaginięcie na policji, jesteś pewna, że wiedzą o tym iż tutaj przebywasz ? - zapytał drugi z nich. 

- Jestem pewna, a co do moich rodziców, to Casper doskonale zna całą sytuację tak więc pozwolicie opuścić mój dom, bo nic się nie stało - uśmiechnęła się pokazując im palcem drzwi. 

- Alex bądź milsza, proszę - warknął szatyn obejmując ją ramieniem - Przepraszam panów bardzo moja dziewczyna najwyraźniej ma okres i dlatego jest zdenerwowana, ale nic się nie stało. 

- Pilnuj się młoda, nie chcę tu znowu przyjeżdżać. 

- Mnie też miło było Cię widzieć, do zobaczenia - powiedziała - Mam nadzieję, że nigdy - rzuciła pod nosem zamykając za nimi drzwi.  

- Trzeba było głośniej krzyczeć - warknęła brunetka chwytając do ręki szklankę z sokiem pomarańczowym. 

- O co chodzi z tym zgłoszeniem zaginięcia na policji ? - zapytał spokojniej siadając naprzeciwko niej. 

- Nie mam pojęcia, może przechlali już całe pieniądze które od Ciebie dostali i chcą więcej ? - odparła wywracając oczami. 

- Możliwe, ale nie dostaną ani grosza ...

- Dobrze, i tego się trzymaj. Nie masz im nic dawać, bo jeżeli to zrobisz to znowu będą chcieli więcej i więcej - ostrzegła go dziewczyna wstając.

- Nie musisz mi tego mówić, doskonale wiem co mam robić - burknął układając się wygodnie na kanapie. 

___________________________

Dziękuję za te wszystkie komentarze. Jesteście kochani. 

Informacja

ZOSTAŁAM NOMINOWANA DO LIEBSTER AWARDS ZA CO BARDZO DZIĘKUJĘ, JEST TO DLA MNIE WIELKI ZASZCZYT PONIEWAŻ PISZĘ TO DLA WAS, A WIEDZĄC, ŻE JESTEŚCIE MOTYWUJE MNIE TO JESZCZE BARDZIEJ.

1. Którego z chłopców lubisz najbardziej ?
2. Jak długo jesteś directioner ? ( o ile jesteś )
3. Wolisz Perrie czy Eleanor ?
4. Jak byś mogla chodzić z którymś z chłopców,którego byś wybrała ?
5. Jak dlugo piszesz bloga?

6. Czy podoba ci się mój blog ? ( Jeśli czytasz )
7. Wolalabyś mieszkać w Nowym York'u czy w Londynie ?
8. Za co lubisz każdego z chłopców ?
9. Jakie jest twoje największe marzenie ?

10. Jaka jest twoja ulubiona piosenka ?
11. Wolisz ,,Up all night" czy ,,Take me home '



1. Najbardziej lubię Niall'a i Zayn'a nie potrafię wybrać
2. Od samego początku.
3. Danielle ( nie przepadam za Perrie, ale wolę od niej Eleanor )
4. Zayn albo Niall
5. Pisanie blogów zaczęłam cztery lata temu czyli jak miałam 11, a ten prowadzę od maja. 
6. Podoba mi się bardzo *.*
7. W Londynie, ewentualnie Bristol
8. Nie wiem nigdy się nad tym nie zastanawiałam, ale każdy z nich jest na swój sposób wyjątkowy, myślę że cechą która łączy ich wszystkich jest to, że nigdy się nie poddają i starają się dążyć do tego by w stu procentach uszczęśliwić swoich fanów. Nie lubię ich za wygląd czy pieniądze, tylko za to jakimi są ludźmi. 
9. Pojechać na koncert moich idoli
10."Up All Night" - Moments, I wish " Take Me Home" - They Don't Know About Us
11. Mam sentyment do ich pierwszej płyty, ale wolę Take Me Home.

JESZCZE RAZ BARDZO DZIĘKUJĘ, A JEŻELI MACIE JAKIEŚ PYTANIA TO ZADAJCIE, Z CHĘCIĄ ODPOWIEM.

niedziela, 25 listopada 2012

Rozdział czternasty

Dziewczyna poprawiła fryzurę układając na głowie luźnego koka. Była bardzo przemęczona co było widać na jej twarzy, dlatego zrobiła sobie delikatny makijaż by zamaskować niedoskonałości. 

- Zayn, możemy już iść ? - zapytała zamykając za sobą drzwi. 

- Dłużej się nie dało, wiesz ile tam jest reporterów ? - warknął chwytając ją za rękę. Założył na oczy ciemne okulary, zapiął do połowy kurtkę po czym objął brunetkę opuszczając szpital. 

- Kurwa, nie rozumiecie tego, że nic wam nie powiem. A teraz spierdalać mi stąd, albo zadzwonię na policję - krzyczał blondyn, a reporterzy bojąc się uciekli spod budynku. 

- W każdym bądź razie, nie musiałeś tak krzyczeć, ale dziękujemy, prawda kochanie ? - zwróciła się do Malika, na co ten machnął ręką wymuszając uśmiech. 

Wsiedli do samochodu, a po czterdziestu minutach byli na miejscu. Kiedy dziewczyna weszła do domu zobaczyła tam unoszący się w powietrzu dym tytoniowy.

- Witaj w domu - powiedziała szeptem siadając na kanapie.

- Nie za wygodnie ? - mruknął szatyn.

- Jaki masz znowu problem, człowieku dopiero ze szpitala wyszłam ... 

- To nie znaczy, że nie masz siły na to aby mnie zadowolić. 

- Po raz kolejny podsunę Ci pomysł zadzwonienia po usługi, może tym razem znajdę dziewczynę, która godnie zajmie moje miejsce. 

- Znasz taką ? Wątpię ... 

- Jeżeli chcesz sam sobie załatw, a mnie daj spokój - powiedziała wstając z zaciśniętymi zębami. 

- Nie zapominaj o tym, że wcale nie pytałem Cie o zdanie ! - krzyknął na nią uderzając ją mocno w twarz, po czym zadał kolejny cios tym razem w klatkę piersiową.

- Zabij mnie, przynajmniej będziesz miał spokój, a ja nie będę musiała Ciebie oglądać - syknęła spluwając mu na twarz.

Szatyna zdenerwowało i jednocześnie zabolało jej zachowanie. Chwycił ją za włosy szarpiąc gwałtownie. Dziewczyna zaczęła krzyczeć i płakać aby przestał jednak on się tym nie przejmował. 

- Masz być posłuszna - powiedział uderzając ją w twarz i rzucając na podłogę - I robić to co chcę.

Usiadł na niej zadając kolejne bolesne ciosy. Bił ją po twarzy, brzuchu i każdym innym możliwym miejscu. Podczas gdy chłopak odszedł, resztkami sił wstała uciekając z domu. Wsiadła do pierwszej lepszej taksówki prosząc aby zawiozła ją na York Ave, prosto pod dom Horana.

- Nie mogę w to uwierzyć - powiedział kiedy brunetka opowiedziała mu o wszystkim ze szczegółami - Chciał abyś kolejny raz trafiła do szpitala ? Nie daruję mu tego ... 

- Wiesz, nauczył się bić tak aby nie pozostawić śladów - westchnęła przykładając lód do opuchniętej twarzy.

- Zostaniesz tutaj, ze mną. Nie pozwolę na to abyś tam wróciła ...

- Nie mam wyjścia, przecież on i tak mnie znajdzie, a później będzie tylko gorzej - powiedziała wstając - Niall, powiem mu o tym, że przez niego straciłam dziecko. Może to go chwyci za serce. 

- Myślałem, że on o tym wie. Ale dobrze powiedz mu i jakby coś się działo to pamiętaj, że możesz tutaj przyjść. 

- Dziękuję Ci, pójdę już - brunetka wybiegła z domu łapiąc taksówkę.


Bała się tego co zrobi z nią jej właściciel w domu, jednak postanowiła pójść inną drogą - postanowiła być dla niego wręcz miła.
 

- Może wtedy zostawi mnie tak jak inne ? - pomyślała.
 

Przez cały czas powrotu zastanawiała się co powinna zrobić kiedy przekroczy próg domu Malika. Po długich namysłach postanowiła go przeprosić, w głębi serca wiedziała że nie ma go za co przepraszać. Jej plan był taki aby robić wszystko czego on sobie życzy, a po jakimś czasie wyjaśnić mu co zrobił z jej nienarodzonym dzieckiem.
 

- Zayn - szepnęła wchodząc do domu.

- No nareszcie wróciłaś, a gdzie ty do kurwy nędzy byłaś ! - krzyknął uderzając ją w twarz, w efekcie powodując, że upadła na ziemię. 

- To nieistotne - mruknęła podnosząc się z podłogi - Ważne jest to, że przemyślałam sobie wszystko i postanowiłam Cię przeprosić ... 

- Widzę, że świeże powietrze Ci dobrze zrobiło i zrozumiałaś w jakiej sytuacji się teraz znajdujesz - mruknął przyciskając ją mocno do siebie. 

- Mogę z Tobą zostać ? - zapytała niepewnie.

- Ty mi się jeszcze pytasz czy możesz tu zostać, skoro masz tu kurwa być – krzyknął muzułmanin przyciągając do siebie brunetkę - A teraz idź zrobić obiad - powiedział odrywając się od niej.
 

Jej plan przechodził zgodnie z zamierzeniem, przygotowała dla chłopaka kurczaka, który zaraz po podaniu został przez niego zjedzony ze smakiem.
 

- Chodź do mnie - powiedział Zayn kładąc się na kanapie przed telewizorem.
 

Alex spodziewała się najgorszego jednak chłopak po prostu uwielbiał bliskość jej ciała ,nawet kiedy nie zamierzał niczego z nią robić - tym razem chciał on po prostu obejrzeć film.
Po około godzinie Zayn zasnął.


- Być może program był dla niego wyjątkowo nudny ? - zapytała samą siebie w myślach -  A może był on po prostu zmęczony ...
 

Alex wyłączyła telewizor po czym ułożyła się w ramionach muzułmanina czując, że zaraz zaśnie.
 

Oboje obudzili się niemal w tym samym czasie, byli tylko w bieliźnie w związku z tym Alex postanowiła się ubrać.
 

- Muszę ci coś powiedzieć … - dziewczyna skierowała słowa do brązowookiego.
 

- To mów skarbie, jaki masz problem -odparł łagodnie głaszcząc ją po włosach.
 

- Ale musisz mi coś obiecać …
 

- Nic nie muszę, ale powiedz konkretnie o co chodzi ...

- Obiecaj, że nie będziesz na mnie krzyczał, bił czy robił innych bolesnych rzeczy - powiedziała spoglądając na niego wymownie
 

- Coś ty zrobiła ?! - zdenerwował się przyciągając ją do siebie.
 

- Nic, szczególnego - szepnęła - Po prostu byłam w ciąży.

- Byłaś ? - zapytał szeroko otwierając oczy.
 

- Lekarz uznał że dziecko jest martwe, prawdopodobnie poprzez stres i uderzenie, jeżeli wiesz o czym mówię. 

- Oczywiście, to moja wina tak ? - zapytał ironicznie - Nie mów mi teraz, że to ja zabiłem twoje dziecko !
 

- Nasze dziecko - dziecko którego nie ma i nie będzie - powiedziała spokojnie widząc, że spod powiek szatyna wydobywają się łzy
 

- Przecież brałaś tabletki … - mruknął patrząc jej głęboko w oczy.
 

- Brałam ? - powiedziała ciszej - Tak, jasne brałam. Tylko możliwe, że nie zadziałały, zdarza się - skłamała, a muzułmanin podszedł do niej przytulając ją wyjątkowo czule, a zarazem delikatnie.
 

- No cóż, tak bywa … - szepnęła odrywając się od chłopaka który przez chwilę patrzał jej prosto w oczy po czym poszedł na górę. Po chwili dziewczyna poszła za nim widząc że ten zamknął się w łazience, położyła się na łóżku płacząc.