środa, 31 października 2012

Rozdział czwarty

Oboje siedzieli na jednej z ławek nie wiedząc od czego zacząć rozmowę. Denerwował ich mianowicie Malik śledzący każdy ich ruch. 

- Siedź, ja przyniosę - powiedział blondyn kiedy silny podmuch wiatru zwiał jej czapkę z głowy. 

- Dziękuję - szepnęła naciągając ją na głowę - O czym chciałbyś ze mną porozmawiać ? - zapytała spoglądając w stronę szatyna. 

- Mianowicie chodzi o to by jemu pomóc - wskazał skinieniem głowy na muzułmanina - Wczoraj Ci już o tym mówiłem, musisz z nim dużo rozmawiać. Nie możesz mu pozwolić na to aby ćpał, nie wiem może wyślemy go na jakieś leczenie ...

- Rozmawiałam z nim o tym, powiedział, że nie pójdzie na odwyk, ale wyznał również, że bardzo chce zmienić swoje życie, ale nie przestanie, bo to go zabije ... 

- Jest uzależniony od wszystkiego, papierosów, narkotyków, alkoholu. Chciałbym żeby było tak jak dawniej ...

- Nie wiem czy mogę coś zrobić, on jest strasznie agresywny w stosunku do mnie. Nie mam pojęcia jak wytrzymam to wszystko - westchnęła zakładając na ręce rękawiczki.

- Głupio o tym mówić, ale za każdym razem jak Cię uderzy jest tak, że choćby chciał drugi raz tego nie zrobi ?

- Dokładnie tak jest, ale nie rozumiem co to ma do rzeczy ... 

- Boi się, że zrobi Ci krzywdę. Zna Cię tak krótko jednak przyciągnęłaś go do siebie sprawiając, że zaczęło mu na Tobie zależeć 

- Skąd Ty o tym wszystkim wiesz ?

- Wystarczy kwestia czasu, wynika to z samej obserwacji ... 

- Nie przeszedłeś do rzeczy, jaki jest twój plan ? - zapytała zrzucając jego dłoń z jej kolana. 

- Jest tylko jedno wyjście, jestem pewny, że to pomoże - powiedział podekscytowany - Ciąża, to jedyny sposób.

- Niall, jesteś nienormalny - warknęła odsuwając się od niego - Ja mam dopiero szesnaście lat, nie będę w stanie tego zrobić. Przepraszam - szepnęła.

- Wiem, że to jest trudna wiadomość do przyswojenia, ale tylko dzięki temu on się zmieni, jestem tego pewny, zaufaj mi. 

- No, nie wiem ... 

- Musimy to zrobić, nie ma innego wyjścia. W Tobie jest nadzieja ... 

- Dlaczego ja, nie możecie znaleźć innej dziewczyny ? - mruknęła przecierając oczy. 

- Dużo dla niego znaczysz - odparł blondyn spoglądając w jej oczy - Jeżeli tego nie zrobisz, on zostanie już w tym złym wcieleniu na zawsze, a chyba tego nie chcemy ... 

- Dobrze, już dobrze. Postaram się o to - westchnęła, a uradowany tą wiadomością blondyn podskoczył przytulając ją mocno do siebie.

- Alex, wracamy do domu - warknął szatyn ciągnąc ją za rękę - Do cholery, pośpiesz się - popchnął ją do przodu.

- Zayn, nie wyżywaj się na niej tylko dlatego, że została zmuszona żeby być z Tobą, jeżeli chcesz czymś porzucać weź talerz, albo kup sobie zwierzę ... 

- Wpychasz nos w nie swoje sprawy, zależy Ci na niej ? - zapytał, na co blondyn przytaknął głową - Trudno się mówi, ona należy do mnie, nic na to nie poradzisz ... 

- Żebyś się kurwa przypadkiem nie zdziwił - mruknął Horan odchodząc w przeciwną stronę. 

^.^

- Masz, od dzisiaj bierzesz tabletki - powiedział brązowooki rzucając na stół opakowanie tabletek antykoncepcyjnych.


- No tak przecież twój pociąg seksualny nie może czekać, bo w końcu zakładanie gumki trwa tak długo że twój przyjaciel nie może wytrzymać ... - powiedziała brunetka z wyczuwalną ironią w głosie

- Coś Ci nie pasuje ? - warknął szatyn przyciągając ją do siebie.

- Chcesz, żebym po tym wyglądała jak słoń - mruknęła wyrywając się z jego uścisku - Nie ma mowy ... 

- Od tego nic Ci nie będzie, tak więc nie sprzeciwiaj się ... 

- Dobra, będę brała te pierdolone tabletki. Tylko później nie narzekaj - warknęła, a szatyn pociągnął ją za nadgarstki sprawiając, że upadła obok niego na łóżku - Zostaw mnie, do cholery.

- Bo ? Jesteś moja i będziemy to robić kiedy chcę i gdzie chcę ! - powiedział chłopak ze sztucznym uśmiechem na twarzy.


Chłopak zaczął dobierać się do jej bluzki która już po krótkiej chwili leżała w kącie pokoju na podłodze. Dziewczyna wiedziała, że nie ma wyboru i musi to z nim zrobić, dlatego też chciała aby ta chwila przeminęła szybko. 

- Jeszcze kilka dni i przywykniesz do tego - powiedział pod nosem - Skarbie, pokaż co potrafisz - wymruczał wprost do jej ucha.

Dziewczyna z wielkim niesmakiem pomogła swojemu właścicielowi w rozebraniu się, chłopak zaśmiał się pod nosem uderzając ją w pośladki. 

- Nie mam ochoty tego robić, uwierz mi nie będziesz czerpał z tego przyjemności - warknęła łapiąc oddech,

- Kurwa, zamknij się, chcę siebie zadowolić nie Ciebie - uderzył ją w twarz powodując, że brunetka już się nie odezwała. 

Szatyn zostawił na jej brzuchu kilka malinek i zaczął dobierać się do paska, którego dość szybko się pozbył oraz guzika od spodni, z którego rozpięciem również nie miał najmniejszego problemu. Chwycił zamek od rozporka zębami i zaczął powoli go rozpinać. Po chwili brunetka miała na sobie jedynie koronkową bieliznę. Szatyn, oblizał apetycznie usta i spojrzał na nią z łobuzerskim uśmieszkiem na twarzy.

- Nie mam wyboru - warknęła chcąc przejąć inicjatywę. Popchnęła go na łóżko siadając na niego okrakiem.

- Widzę, że się rozkręcasz - wysapał.

Dziewczyna pokręciła głową z dezaprobatą powracając do czynności. Chwyciła gumkę od bokserek uśmiechnęła się pod nosem i puściła powodując, że głośno strzeliła. Zaczęła jeździć palcem w górę i w dół po materiale okrywającym jego członka. Szatyn wplótł ręce w jej włosy czekając na to, aż w końcu wyciągnie jego przyjaciela, porządnie wytrzepie tak mocno, że nie będzie wiedział co się wokół niego dzieje. 

- Dosyć tego - warknął niezadowolony podpierając się na łokciach - Kurwa zrób coś wreszcie, bo mnie kurwica bierze ...

Brunetka ponownie chwyciła za gumkę od bokserek zsuwając je z jego ciała. Ujrzała przed sobą stojącego na baczność penisa, który już od dłuższego czasu był w stanie pełnej erekcji.

Najpierw złapała go u samej podstawy i zaczęła wykonywać powolne ruchy w górę i w dół. Szatyn pojękiwał cicho. Czuł, że w głowie zaczyna mu wirować i nie mógł myśleć o niczym innym, jak tylko o przyjemności, którą właśnie fundowała mu Alex.

Dziewczyna zaczęła wykonywać szybsze ruchy, a jego oddech stawał się coraz bardziej płytki, myślał, że lepiej już być nie może, ale brunetka włożyła główkę jego członka do ust. Szatyn jęknął głośno gdy poczuł jej ciepły język, który zwinnie poruszał się po tym najczulszym miejscu. Połączyła dogadzanie ręką z obciąganiem ustami, a chłopak czuł się jak w niebie. Nagle poczuł przyjemne ciepło otulające jego przyrodzenie, otworzył oczy widząc, że brązowooka wzięła go całego do ust nie mając z tym żadnego problemu. Z każdą minutą zwiększała tempo co mu się bardzo spodobało. Szatyn czując, że jest już bliski końca wszystkiego, rozłożył się wygodnie na łóżku unosząc biodra nieco do góry. Jego członek pulsował, brunetka też to czuła dlatego zwiększyła tempo.

- Nie przestawaj - wysapał, a nim się obejrzał było już po wszystkim. Dziewczyna miała twarz po brzegi wypełnioną białą mazią, przełknęła zawartość jaką miała w ustach przecierając dłonią twarz. 

- Zadowolony ? - zapytała z obrzydzeniem.  

- Nawet nie wiesz jak bardzo, dobrze się spisałaś - wymruczał nadal próbując złapać oddech.

Bez żadnego zbędnego słowa szatyn rozpiął jej stanik delikatnie całując i dotykając jej piersi. 

- Wstań - powiedział, a dziewczyna spojrzała się na niego pytająco. - Kurwa, mówię po chińsku ? 

Brunetka posłusznie wstała stojąc z nim twarzą w twarz, chłopak pocałował ją zachłannie w usta chwytając za pośladki. brązowooka przywarła do niego całym ciałem. Uniósł ją delikatnie do góry tym samym powodując, że nabiła się na jego przyjaciela. Głośno jęknęła czując przeszywającą ją przyjemność. Oplotła nogami jego biodra, chłopak ponownie przeniósł się na łóżko ponownie w nią wchodząc. Wykonywał zdecydowanie wolniejsze ale znacznie mocniejsze ruchy. Już po chwili dziewczyna nie wiedziała co się wokół niej dzieje, było jej gorąco, a przez całe jej ciało, które wyginało się z rozkoszy przechodziły podniecające prądy. Szatyn chwycił ją za podbrzusze zmuszając do tego by wypięła się w jego stronę. Wszedł w nią stanowczo poruszając się na tyle szybko, że jego biodra uderzały o jej pośladki. Pomimo tego, że nie chciała nie mogła nic na to poradzić, jęczała głośno, a pot zaczął spływać z całego jej ciała. 

- Kurwa, Malik. Dosyć - krzyczała czuc, że już nie wytrzymuje - Może koniec na dziś ? - zapytała z nadzieją w głosie.

- Ewentualnie sobie odpuszczę , bo bardzo dobrze się spisałaś - powiedział z uśmiechem na twarzy - Tylko się kurwa nie przyzwyczajaj do tego, że zawsze będę taki dobry ... 

- Ależ oczywiście - mruknęła zbierając z podłogi porozrzucane ubrania.

- Nie rób tego teraz - syknął chwytając ją za nadgarstki - Połóż się obok mnie ... 

poniedziałek, 29 października 2012

Rozdział trzeci

Chłopak stojąc przed drzwiami, wyciągnął ze swoich markowych spodni klucze. Otworzył nimi drzwi które wydały przy tym nieprzyjemny pisk

- Odłóż to - powiedziała widząc, że szatyn wyciąga z lodówki puszkę z piwem.

- Dlaczego miałbym to zrobić ? - zaśmiał się ignorując jej słowa. 

- Jak chcesz - machnęła ręką, po czym udała się do pokoju. 

Usiadła na łóżku rozmyślając nad swoim życiem, zamiast być w tym momencie przytuloną do chłopaka na którym jej cholernie zależało, siedziała samotnie w pokoju wiedząc, że idiota mieszkający z nią za chwilę się upije i popełni kolejne głupstwo. 

- Słucham ? - odebrała dzwoniącą komórkę. 

- Alex, no nareszcie. Nie mogłam się dodzwonić ... 

- Melanie, to nie jest odpowiedni moment na rozmowę. Wiesz dobrze w jakim znajduję się położeniu ... 

- Powiedz mi chociaż jak się trzymasz ... 

- Jest ciężko, to dopiero koniec pierwszego dnia. On jest strasznie agresywny, nie wiem czy to wytrzymam, ale chcę mu pomóc. 

- Takiemu dupkowi, weź spakuj walizki, ucieknij stamtąd jak najszybciej ... 

- Alex, do cholery złaź na dół - usłyszała gniewny głos szatyna. 

- Matty, nadal o Ciebie pyta. Jest z nim naprawdę źle, musisz mu wszystko wyjaśnić, przecież tak dalej nie może być ... 

- Odezwę się jeszcze, muszę kończyć ...

Zeszła na dół spoglądając na szatyna, pochłaniał kanapkę popijając ją szóstą puszką piwa. Dziewczyna pokręciła głową z dezaprobatą po czym stanęła z nim twarzą w twarz. 

- Nie jadłaś nic przez cały dzień, weź - warknął podsuwając jej pod nos talerz z kanapkami. 

- Nie mam ochoty na jedzenie, a Ty skończ już z tym piciem. Jeżeli będziesz miał do tego takie podejście to na pewno z tego nie wyjdziesz - chwyciła do ręki puszkę z piwem, po czym wylała zawartość do zlewu.

- Nie powinna byłaś tego robić - mruknął i złapał dziewczynę za nadgarstki unosząc je ku górze. Naparł na nią całym ciałem i przycisnął do ściany, zadając ból oraz uniemożliwiając jakikolwiek ruch. Jęknęła z bólu, mrużąc powieki, bo nie miała odwagi na niego spojrzeć.

- Tak właśnie będziesz jęczeć za chwilę - zaśmiał się uderzając ją w twarz. Położył nos na jej obojczyku, a dziewczyna poczuła jak z jego powiek powoli lecą łzy. 

- Chodź, pójdziesz spać - odparła ciągnąc go za rękę do góry. 

- Pod jednym warunkiem - uniósł brwi ku górze - Położysz się obok mnie i będziemy spać razem - brunetka przełknęła ślinę i skinęła głową na znak, że się zgadza. 

Szatyn położył się na łóżku ściągając z siebie wszystko co miał na sobie, pozostawiając bokserki, dziewczyna również zdjęła z siebie sukienkę kładąc się obok niego w samej bieliźnie. Chłopak przytulił ją mocno do siebie zasypiając.  

^.^

Chłopak przebudzając się dostrzegł, że nie ma obok niego brunetki. Uśmiechnął się pod nosem z myślą, że poszła zrobić śniadanie. Zadowolony zszedł na dół gdzie rzeczywiście stał przyrządzony posiłek.

- Widzę, że się postarałaś - przetarł oczy siadając przy stole, wziął do ręki widelec zaczynając jeść śniadanie - Za dużo za Ciebie zapłaciłem, a Ty nawet kurwa nie umiesz dobrze śniadania zrobić ! - obraził ją szatyn, a dziewczyna nadzwyczajnej w świecie go zignorowała - Czy Ty mnie w ogóle do cholery słuchasz ?! - wstając od stołu popchnął ją. 

Chciał zadać jej jeszcze jeden cios, jednak przerwał mu dzwonek do drzwi. 

- Kurwa ! Co znowu !? - warknął niezadowolony - Alex, idź otworzyć ja pójdę się ubrać - rozkazał wchodząc po schodach.

 Brunetka posłusznie poszła otworzyć drzwi. Widząc w nich rozpromienionego blondyna utonęła w jego niebieskich oczach, wpuszczając go do środka.
 

- Zayn jest na górze, ubiera się, zaraz do Ciebie przyjdzie - oznajmiła chwytając do ręki kubek z herbatą. - Właściwie przyszedłem do Ciebie, po za tym z nim nie mam o czym rozmawiać - mruknął przenosząc wzrok na jej twarz.
 

- Do mnie ? - zapytała zdziwiona - Cieszę się, tylko nie wiem czy on pozwoli mi z Tobą rozmawiać.
 

- Spokojnie dopilnuję tego ... - powiedział chłopak.
 

- Czego dopilnujesz ? - zapytał brązowooki schodząc po schodach.

- Chciałbym wziąć, Alex na spacer do parku - powiedział Irlandczyk.

- Chyba Cię chłopcze pojebało -usłyszał w odpowiedzi blondyn.

- Żeby Ci tylko nie przyszedł głowy jakiś pojebany pomysł - warknął przechodząc do innego pokoju, razem z Irlandczykiem.

Był nieprzewidywalny, nie miała mu tego za złe - wiedziała co nałóg potrafi zrobić z człowieka.

Blondyn postanowił zaryzykować, zabrać Alex jak najdalej od tego narkomana i postarać się wytłumaczyć co powinna zrobić chcąc pomóc muzułmaninowi. Był ich przyjacielem, a teraz Bóg postawił na nim krzyżyk, pozostała tylko jedna nadzieja, a mianowicie Alex. Reszta chłopaków również zauważyła, że ma ona w sobie coś czego dotychczas nie miała żadna poprzednia dziewczyna Malika. Wziął się w garść naciskając dzwonek. Otworzyła właśnie ona, uśmiechnęła się na jego widok wpuszczając go do środka. Szatyn oczywiście zdenerwował się na myśl, że chciał zabrać jego własność na spacer, dlatego kategorycznie zabronił.

- Człowieku, daj jej choć małą cząstkę zabawy, wolności - mruknął blondyn - Pozwól jej chociaż wyjść ze mną na dziesięciominutowy spacer - krzyknął nie wytrzymując. 

- Pojebało Cię  - warknął niezadowolony z jego pomysłu - Zapłaciłem za nią, ona jest moją własnością i jedyną osobą z którą opuści ten dom będę ja.

- Kurwa, czy Ty siebie słyszysz ? - zapytał podśmiewając się - Własnością, ona jest człowiekiem w większym stopniu dziewczyną, jeżeli nie zauważyłeś, każdy ma prawo mieć własne życie ...

 - Widocznie ona jest wyjątkiem !

- Nie możesz jej dać dziesięciu minut wolności ? Zrób to chociażby dla mnie ...

- Dobrze, ale będę szedł kawałek za wami żeby nie słyszeć o czym mówicie, będę obserwować czy nasza Alexandra nie będzie próbowała uciekać.

- Jakiś ty dobroduszny, dziękuję Ci bardzo za pozwolenie wyprowadzenia twojego pieska na spacer ... 

- Albo się zgadzasz, albo nasza kochana dziewczynka nigdzie nie wychodzi - postawił warunek, nie godząc się na jakąkolwiek ugodę.

- Niech Ci będzie - mruknął przechodząc do pokoju w którym czekała brunetka. Siedziała w kącie płacząc, blondyn nie mógł znieść tego widoku. Podszedł do niej mocno ją przytulając. Chwycił jej twarz w dłonie ocierając łzy z jej policzków.

- Tej, chłopcze. Nie za dużo tych czułości ? - zapytał z wyraźnym gniewem w głosie.

- Chodźmy, mam Ci tak dużo do powiedzenia, a tak mało czasu do zrealizowania tego ...

- Ale dokąd idziemy i o czym chcesz mi powiedzieć ? - zapytała.

- Na spacer, no chyba, że nie chcesz - powiedział Horan patrząc jej prosto w oczy.

Dziewczyna nie odpowiedziała zarzucając na siebie kurtkę, kiedy uporała się z zapięciem suwaka, pobiegła wprost w ramiona Irlandczyka.

- Widzę, że się zgadzasz, tak więc idziemy - zaśmiał się z szerokim uśmiechem na ustach. 

Od razu po tym jak wyszli z domu, dziewczyna odruchowo splotła ich palce. Irlandczyk uśmiechnął się szeroko, jeszcze mocniej zaciskając dłoń. Dziewczyna widząc jego reakcje wiedziała, że może mu zaufać, czuła się przy nim bezpieczna jak jeszcze nigdy.


sobota, 27 października 2012

Rozdział drugi

Wymusiła uśmiech będąc fotografowaną, trzymała się planu chociaż nigdy wcześniej nie miała potrzeby kłamania teraz robiła to nie chcąc rozgniewać swojego właściciela, innym mianem nie mogła go w tym momencie określić. 

- Długo to jeszcze potrwa ? - zapytała przecierając dłońmi twarz - Boli mnie twarz - mruknęła masując policzki. 

- Znowu marudzisz - warknął patrząc jej prosto w oczy - Dawaj buziaka, szeroki uśmiech i znikamy ... 

Brunetka bez żadnego oporu pocałowała szatyna, który postąpił tak jak za pierwszym razem. Nie minęły dwie minuty, a już znajdowali się w garderobie do której szatyn przyprowadził ją specjalnie. Chłopak obejmując ją, zatrzymał dłonie na jej pośladkach i naparł na nią całym ciałem, przez co oboje stracili równowagę i upadli na niezbyt wygodną kanapę. 

- Przestań - zaprotestowała próbując się wyrwać - Nie rób tego, proszę - szepnęła zamykając powieki z pod których wydobyły się łzy.   


Jednak on nie wykazał w tym momencie żadnej skruchy, zaczął podwijać do góry jej sukienkę, która już po chwili wylądowała na podłodze. Dziewczyna miała teraz na sobie tylko niezwykle seksowny komplet z koronki, co jeszcze bardziej pobudziło zmysły szatyna. Kładąc ręce na jej udach, Brytyjczyk rozchylił je delikatnie. Brunetka zacisnęła palce na plecach, powoli ocierając się swoim ciałem o jego ciało.


- Widzę, że Ci się spodobało - zaśmiał się całując ją przelotnie w usta. 


- Wcale nie, po prostu chcę to mieć już za sobą ... 

Wsunął język do ust i zaczął muskać nim jej podniebienie, sprawiając tym samym, że przechodziły przez nią przyjemne dreszcze. Zjeżdżając dłońmi coraz niżej Alex niechętnie odpięła jego pasek od spodni z chęcią pozbycia się prawie ostatniej części jego garderoby. Chłopak widząc jej odwagę uśmiechnął się pod nosem, językiem zataczając kółka na jej brzuchu. Chłopak zsunął z siebie bokserki i jednym ruchem dziewczyna siedziała na nim okrakiem.

- Nie rozpędzaj się tak - syknął wyciągając ze stojącej nieopodal szafki prezerwatywę. Nie chciał popełnić tego samego błędu co wtedy gdy miał szesnaście lat. Wyszło dla niego na dobre, bo nie musi płacić alimentów, a dziewczyna zniknęła z jego życia raz na zawsze. W mgnieniu oka był już gotowy. Szybko wszedł w swoją partnerkę, a ta czując go w sobie głośno jęknęła odchylając głowę do tyłu. Brytyjczyk będący na górze oparł się rękami o kanapę i zaczął szybko poruszać biodrami. Po niezwykle krótkiej chwili Alex była już w takim stanie, że ledwo łapała powietrze do ust. Wbiła swoje paznokcie w plecy chłopaka, z pewnością zostawiając na nich czerwone ślady. Nie przeszkadzało to szatynowi, wręcz odwrotnie. Wiedząc, że zadowala brunetkę dawało mu to jeszcze większą satysfakcję. Kiedy kropelki potu zaczęły spływać po ich ciałach, Alex cicho jęknęła, po czym jedną dłonią zakryła usta. Zayn natychmiast złapał jej obie ręce unosząc je do góry, jednocześnie sprawiając, że ruchy jego bioder były teraz nieco wolniejsze ale znacznie mocniejsze. Dziewczyna pod wpływem ruchów szatyna poczuła jak po raz pierwszy w jej życiu przez ciało przeszedł mocny skurcz, jednocześnie bolący ale tak strasznie przyjemny, że Alex głośno krzyknęła jego imię. 

- Podobało Ci się, prawda - zaśmiał się dysząc głośno, dziewczyna przenosząc się do pozycji siedzącej pokręciła przecząco głową, zaczynając płakać - Przecież nie było tak źle, jeszcze się nauczysz poprawnie to robić ... 

- Umiem to wystarczająco dobrze - syknęła zakładając na siebie bieliznę - Pomijając fakt, że w wieku czternastu lat byłam zmuszana do uprawiania seksu z obleśnymi facetami i, że zrobiłam to bo mi kazałeś, to jeszcze cieszyłabym się z tego, że doznałam orgazmu.

- Pewnie inaczej by to wyglądało, gdybym wiedział ... 

- Tak, upiłbyś mnie do nieprzytomności, a potem zgwałcił. To samo robił ze mną ojciec, nie był byś  jedyny o to się nie martw - usiadła w kącie pomieszczenia zaczynając płakać - Kurwa, po co ja Ci to mówię ... 

- Ubieraj się i wracajmy na uroczystość - mruknął rzucając w nią beżowym materiałem. 

Szatyn wyszedł, a dziewczyna założyła sukienkę, którą przed chwilą została rzucona oraz poprawiła fryzurę. Kiedy chciała wyjść by dołączyć do szatyna, uniemożliwił jej to Horan.

- Czego chcesz - warknęła w strachu, czując jak cała się trzęsie. 

- Nie musisz się mnie bać, wiem o wszystkim - powiedział kładąc swoje ciepłe dłonie na jej mokrych policzkach.

- Jesteś na tyle bystry żeby samemu się domyślić ? - rzuciła robiąc dwa kroki do tyłu. 

- Nie rozmawiaj tak ze mną, chcę Ci pomóc. On nie tylko Tobie zatruwa życie ...

- Ale tylko ja jestem zmuszona do tego, żeby z nim wytrzymywać. Na to nic nie poradzisz, muszę tańczyć tak jak mi zagra nie ma innej możliwości ... 

- Przepraszam, głupio wyszło - szepnął mierzwiąc swoje włosy - Możesz temu wszystkiemu zapobiec,  myślisz, że on zawsze taki był ? - zapytał, a dziewczyna bez wahania przytaknęła głową - Mylisz się, to narkotyki go zniszczyły, on bez tego nie zrobił by Tobie jakiejkolwiek krzywdy ... 

-  To wydaje się być takie proste do zrozumienia, jednak nadal nie rozumiem dlaczego zaczął to robić ... 

- To w tym momencie mało istotne, on się przy Tobie zmieniać, to tylko kwestia czasu, zobaczysz doprowadzisz go do takiego stanu, że to Ty będziesz nim rządzić, a nie on Tobą. Postaraj się mi zaufać.

- Dlaczego sądzisz, że zmienienie go w lepszego człowieka to zadanie dla mnie ? 

- Ponieważ jesteś jedyną dziewczyną z którą pokazał się publicznie, myślę, że to może mieć jakieś znaczenie, przed tobą była jeszcze jedna, również ją sprzedali. Ale po kilku miesiącach, Malik miał jej dosyć, dlatego dał jej pieniądze i kazał zniknąć. 

- Postaram się, ale niczego nie obiecuję ... 

Dziewczyna wyszła z garderoby dołączając do swojego właściciela. Słowa blondyna dały jej dużo do myślenia, postanowiła więc, że w miarę możliwości będzie robiła to co jej rozkaże.

- Gdzie byłaś tak długo - warknął przenosząc na nią wzrok.

- Poprawiałam fryzurę ... 

- Przed wami wystąpią, One Direction - krzyknęła przez mikrofon pewna kobieta, a chłopcy wstali z miejsc, kierując się w stronę sceny. 

- Na co czekasz, idź na scenę - powiedziała do szatyna patrząc na niego - Wstań do cholery, fani czekają ... 

Szatyn bez żadnej odpowiedzi wstał z miejsca uśmiechając się w stronę chłopców którzy na niego czekali. Nachylił się nad brunetką całując ją zachłannie w usta, po czym pobiegł na scenę.   

- Ta piosenka jest od nas, dla Ciebie. Mamy nadzieję, że dzięki temu postanowisz zmienić swoje życie na lepsze ... 

Już po chwili z głośników wydobywały się powolne dźwięki piosenki moments. Dziewczyna przyglądała się śpiewającym chłopcom, widać było, że bardzo zależało im na przyjacielu, jednak on tego nie dostrzegał.

- Dziękujemy chłopcy, za wspaniały występ ... 

- Wracamy do domu - warknął szatyn ciągnąc ją za rękę, wepchnął ją gwałtownie do samochodu wsiadając zaraz za nią.

- Dlaczego zacząłeś brać ? - zapytała bojąc się jego reakcji. 

- Nie wiem o co Ci chodzi ... 

- Doskonale wiesz, nie rób tego. Chcesz skończyć siedząc na ulicy i prosząc o pieniądze. One Direction nie będzie trwało wiecznie, twój talent z resztą też zaczął zanikać ...

- Co Ty możesz o tym wiedzieć - fuknął chwytając ją za nadgarstki - Nie znasz się, dlatego zamknij już buzię ... 

- Zaczęłam w wieku piętnastu lat, byłam na odwyku. Na początku było fajnie, prawda ? Wszystko wirowało, wydawało się, że świat jest piękniejszy, a to doprowadzało do tego, że chce się więcej i więcej, nim się zdążyłam opamiętać było już za późno, to wszystko weszło mi w krew, byłam uzależniona do tego stopnia, że nie potrafiłam normalnie funkcjonować, w głowie miałam tylko jedno.

- Dlaczego wpierdalasz się w moje życie - krzyknął powodując, że dziewczyna zadrżała. 

- Bo nie chcę idioto żebyś skończył tak jak ja kiedyś, rozumiesz ? - teraz to ona podniosła głos co spowodowało, że jego serce zaczęło bić szybciej - Od dzisiaj jestem częścią Ciebie, nie będę żyć z osobą która stacza się na dno ... 

- Nie masz w tej kwestii nic do gadania, więc zamknij się jeżeli możesz ... 

- Masz przyjaciół, rodzinę, sławę, pieniądze. Fanów którzy oddali by za Ciebie życie, chcesz to wszystko stracić ? 

- Nie chcę do cholery, nie chcę - wykrzyczał cały czerwony ze złości - Ale nie mogę z tym skończyć, to mnie zabija ...

- Pomimo tego jak bardzo będzie bolało, postaram Ci się pomóc - powiedziała ciszej otwierając drzwi od samochodu.  

piątek, 26 października 2012

Rozdział pierwszy

Z początku miała cichą nadzieję tego, że wcale nie będzie tak źle. Po prostu myślała, że szatyn miał dzisiaj zły dzień, wydawał się być nieobecny. 
Podjeżdżając samochodem pod wielką willę źrenice jej oczu powiększyły się, chłopak spojrzał się na nią prychając pod nosem. Popchnął ją na znak by wysiadła z samochodu.

- Mógłbyś delikatniej ... - warknęła zaciskając pięści - Nie jestem jakimś meblem ... 

- Naprawdę ? - zapytał z kpiną w głosie - Nie marudź - warknął chwytając ją za ramiona - Posłuchaj, kręci się tutaj dużo fotoreporterów, dajesz buziaka, chwytasz mnie za rękę i świecisz zębami, jasne ? 

Dziewczyna posłusznie pocałowała go w usta, kiedy jednak chciała się odsunąć by złapać go za rękę, on przycisnął ją do siebie jeszcze bardziej pogłębiając pocałunek.

- Dobry, początek - oblizał usta, sunąc dłonią po jej pośladkach - A teraz, ładny uśmiech i udawaj, że rozmawiamy ... 

Brunetka splotła ich palce ruszając do przodu z udawanym uśmiechem na ustach. Szatyn szedł zadowolony z jej posłuszeństwa.

- Dlaczego taki jesteś ? - zapytała. 

- Jaki ... ? 

- Nie miły, bezwzględny. Nie zdolny do jakichkolwiek ludzkich uczuć, masz serce z kamienia, nie rozumiem ... 

- Zamknij się, w końcu - warknął - Za chwilę Ci to wszystko wytłumaczę, a teraz udawaj szczęśliwą ...

- Dałeś mi za trudne zadanie na początek, bo przy Tobie nie mogę się nawet tak poczuć - mruknęła pod nosem. 


Weszli przez duże mahoniowe drzwi do pomieszczenia. Wywarło ono na niej wielkie wrażenie jednak nie chciała tego okazywać. 

- Do góry po schodach i drzwi na lewo - rzucił podchodząc do lodówki.

Dziewczyna posłusznie poszła sprawdzić miejsce w którym miała spać. Otworzyła drzwi, a jej oczom ukazał się pokój w kolorach kawy i mleka. W samym jego centrum znajdowało się duże łóżko z ciemnego drewna, brunetka westchnęła siadając na satynowej pościeli. 


- I jak Ci się podoba ? - zapytał opierając głowę o futrynę.


- Inaczej to sobie wyobrażałam, ale jest dobrze - odparła wpatrując się w podłogę.


- A łóżko, wygodne ? - wymówił z chytrym uśmiechem na ustach.

- Nie rozumiem ... 

- Nie ma w tym nic skomplikowanego, pokój jest jeden, z resztą łóżko też, rozumiesz teraz prawda ? 

- Myślę, że wolę spać na dworze - warknęła wstając z chęcią wyjścia z pomieszczenia - Odsuń się ... 

- Żartowałem z tymi pokojami, będziesz mieć trochę prywatności, jednak uważam, że dużo czasu razem spędzimy w łóżku - zaśmiał się, przyciskając ją mocno do siebie - Może Ty ze mną nie, ale ja z Tobą, jeżeli zrozumiałaś ... 

Chłopak opuścił pomieszczenie, a brunetka ze łzami w oczach zajrzała do garderoby. Zobaczyła wiele nowych i naprawdę ładnych ubrań. 


- No, tak. Przecież dziewczyna Zayn'a Malika musi się perfekcyjnie ubierać i zachowywać - mruknęła pod nosem. 

- Zapomniałem powiedzieć, że za dwie godziny jedziemy na galę, tak więc ubierz się przyzwoicie  - powiedział.

- Oczywiście, kochanie - odparła z ironią w głosie  

Brunetka poszła do łazienki z chęcią wykąpania się. Weszła pod prysznic, wcierając w siebie żel kokosowy, spłukała z siebie całą pianę wychodząc z łazienki owinięta beżowym ręcznikiem. Wyjęła z garderoby białą bokserkę oraz spódnicę w kolorze jasnego różu która w efekcie podciągnięcia prawie pod piersi sięgała jej przed kolana. 

- Alexandra, mogłabyś łaskawie ruszyć dupsko - krzyknął znajdując się w kuchni, brunetka głośno wzdychając założyła czarne szpilki na nogi. 

Bez żadnego słowa przeszła obojętnie obok niego stając w kuchni za barkiem. Przyglądała się dokładnie jego ruchom, siedział na kanapie jedną dłonią podpierając głowę, a drugą trzymając widelec. 

- Miałeś mi coś wytłumaczyć, pamiętasz - mruknęła przenosząc wzrok na szklankę z sokiem pomarańczowym. 

- Nie muszę Ci się tłumaczyć - podszedł do niej chwytając ją za nadgarstki - Bardzo mnie w tym momencie pociągasz, mamy jeszcze trochę czasu - szepnął wprost du jej ucha błądząc dłonią po jej udach. 

- Zostaw ... - warknęła odpychając go od siebie - Chcesz się zaspokoić, idź do łazienki, albo zadzwoń, niech Ci przyślą jakąś szmatę ... 

- Niepotrzebna mi skoro jedną mam już na zawsze - zaśmiał się oblizując usta - Nie będę się o nic prosić, po prostu to zrobię i będzie po problemie

- Tylko po to tutaj jestem ? Nie prościej byłoby mieć codziennie inną, zapłacić tak mało niż jedną na wyłączność za taką cenę ... 

- Zrobiło mi się Ciebie żal, tylko dlatego to zrobiłem ... 

- Wmawiaj sobie, jesteś egoistycznym dupkiem. Czy Ty masz w ogóle jakieś uczucia ? - warknęła prosto w jego twarz. 

- Nigdy tego nie robiłem, ale chyba czas najwyższy - powiedział uderzając ją w twarz, brunetka chwyciła się za policzek powstrzymując łzy. 

- Brak Ci słów, dlatego najłatwiejszym według Ciebie sposobem jest uciszenie mnie ? Na nic innego Cię nie stać ... 

- Działasz mi na nerwy, nie rozumiesz prostej rzeczy ? Masz robić to co chcę, kiedy chcę i w jaki sposób chcę aby to było zrobione, jasne - warknął popychając ją na tyle mocno, że uderzyła głową o ścianę.                                                                                                                  

Chłopak widocznie przejął się tym, że mógł jej zrobić coś poważniejszego, dlatego szybko do niej podbiegł pomagając jej wstać. 

- Jednak masz uczucia, tyle że są one nikłe ... 

Szatyn ponownie podniósł na nią rękę nie wytrzymując jednak na jej szczęście zadzwonił dzwonek do drzwi. Odkrzyknął tylko "otwarte" odsuwając się od dziewczyny która próbowała uspokoić serce. 

- Kurwa, przez Ciebie znowu musieliśmy opuścić próbę, myślisz, że kim Ty do cholery jesteś, weź się do roboty - mówił chłopak z burzą loków na głowie. 

- Zamknij się matole, dziewczyna tego wszystkiego słucha - uspokoił go blondyn, a zaraz po tym wszyscy spojrzeli się w jej stronę. 

-  Chłopcy, to jest moja dziewczyna - odparł opiewając się udawaną dumą - Chyba już znacie powód dla którego opuściłem próbę - warknął uderzając loczka z otwartej dłoni w tył głowy. 

- Żartujesz sobie, powiedz ile Ci zapłacił za to żebyś udawała ? - zapytał chłopak mający wizerunek gołębia na koszulce. 

- Jestem, Alex - powiedziała uśmiechając się radośnie do każdego z nich - Wracając do twojego pytania, to nic mi nie zapłacił - odparła, a jej usta mimowolnie złożyły się w grymas. 

- Mówisz tak, jak jego poprzednie laski. Jestem pewny, że nie jesteś tu z własnej woli ... 

- Ależ oczywiście, że jestem. Kocham go - powiedziała spoglądając się w stronę zadowolonego jej kłamstwami szatyna - Po za tym mieszkamy razem ... 

- Dosyć gadania - warknął Malik chwytając ją za rękę - Jedźmy już na tę galę, chcę mieć to wszystko z głowy ... 

- No dobrze - odparł chłopak, który miał wizerunek żółwia na koszulce - Niall, pośpiesz się ... 

- Poradziłaś sobie świetnie, mam nadzieję, że będziesz się trzymać kłamstw - szarpnął ją przyciągając bliżej siebie - A o wcześniejszej rozmowie porozmawiamy sobie później - warknął puszczając jej rękę i popychając do przodu. 

- Może delikatniej, co ? - mruknęła odwracając się w jego stronę.

- Może przestań zrzędzić, co ? 

Brązowooka opanowała się przed uderzeniem go w twarz, ponieważ bała się późniejszych tego konsekwencji. Wyszła z domu z udawanym uśmiechem na ustach. Wsiadła do samochodu bez żadnego słowa. 

- Więc tak, ja jestem Liam, obok mnie siedzi Louis - wskazał na chłopaka, który na pozór wyglądał jakby był homoseksualistą - Naprzeciwko jest Harry - tu pokazał na chłopaka z lokami i zielonymi oczami - a zaraz obok niego Niall - wskazał ostatniego, słodkiego blondyna z niebieskimi jak ocean oczami. 

- Możesz nam powiedzieć ile masz lat ? - zapytał Harry, uśmiechając się promiennie. 

- Niedawno skończyłam szesnaście ... 

- Jesteś jeszcze młoda i naiwna. Pewnie wiele Ci obiecywał, uwierz mi wycofaj się jak najszybciej - powiedział Louis nie zważając na to, że jego przyjaciel się wszystkiemu przysłuchuje. 

Dziewczyna spojrzała się na szatyna nie wiedząc co ma powiedzieć, ten przysunął się do niej bliżej obejmując ramieniem. 

- Chciałbyś - warknął w stronę Tomlinsona. 

Zmęczona ciągłymi pytaniami położyła głowę na ramieniu swojego udawanego chłopaka przymykając powieki. 

- Alex, nie śpij. Wysiadaj do cholery - popchnął ją powodując, że otworzyła oczy. - Posłuchaj, plan już znasz. Udajesz, że jesteśmy szczęśliwi, nie odpowiadasz na głupie pytania, trzymasz mnie za rękę i świecisz zębami, jasne ?

- Jasne, będzie tak jak chcesz - odparła po czym wysiedli z samochodu.