poniedziałek, 29 października 2012

Rozdział trzeci

Chłopak stojąc przed drzwiami, wyciągnął ze swoich markowych spodni klucze. Otworzył nimi drzwi które wydały przy tym nieprzyjemny pisk

- Odłóż to - powiedziała widząc, że szatyn wyciąga z lodówki puszkę z piwem.

- Dlaczego miałbym to zrobić ? - zaśmiał się ignorując jej słowa. 

- Jak chcesz - machnęła ręką, po czym udała się do pokoju. 

Usiadła na łóżku rozmyślając nad swoim życiem, zamiast być w tym momencie przytuloną do chłopaka na którym jej cholernie zależało, siedziała samotnie w pokoju wiedząc, że idiota mieszkający z nią za chwilę się upije i popełni kolejne głupstwo. 

- Słucham ? - odebrała dzwoniącą komórkę. 

- Alex, no nareszcie. Nie mogłam się dodzwonić ... 

- Melanie, to nie jest odpowiedni moment na rozmowę. Wiesz dobrze w jakim znajduję się położeniu ... 

- Powiedz mi chociaż jak się trzymasz ... 

- Jest ciężko, to dopiero koniec pierwszego dnia. On jest strasznie agresywny, nie wiem czy to wytrzymam, ale chcę mu pomóc. 

- Takiemu dupkowi, weź spakuj walizki, ucieknij stamtąd jak najszybciej ... 

- Alex, do cholery złaź na dół - usłyszała gniewny głos szatyna. 

- Matty, nadal o Ciebie pyta. Jest z nim naprawdę źle, musisz mu wszystko wyjaśnić, przecież tak dalej nie może być ... 

- Odezwę się jeszcze, muszę kończyć ...

Zeszła na dół spoglądając na szatyna, pochłaniał kanapkę popijając ją szóstą puszką piwa. Dziewczyna pokręciła głową z dezaprobatą po czym stanęła z nim twarzą w twarz. 

- Nie jadłaś nic przez cały dzień, weź - warknął podsuwając jej pod nos talerz z kanapkami. 

- Nie mam ochoty na jedzenie, a Ty skończ już z tym piciem. Jeżeli będziesz miał do tego takie podejście to na pewno z tego nie wyjdziesz - chwyciła do ręki puszkę z piwem, po czym wylała zawartość do zlewu.

- Nie powinna byłaś tego robić - mruknął i złapał dziewczynę za nadgarstki unosząc je ku górze. Naparł na nią całym ciałem i przycisnął do ściany, zadając ból oraz uniemożliwiając jakikolwiek ruch. Jęknęła z bólu, mrużąc powieki, bo nie miała odwagi na niego spojrzeć.

- Tak właśnie będziesz jęczeć za chwilę - zaśmiał się uderzając ją w twarz. Położył nos na jej obojczyku, a dziewczyna poczuła jak z jego powiek powoli lecą łzy. 

- Chodź, pójdziesz spać - odparła ciągnąc go za rękę do góry. 

- Pod jednym warunkiem - uniósł brwi ku górze - Położysz się obok mnie i będziemy spać razem - brunetka przełknęła ślinę i skinęła głową na znak, że się zgadza. 

Szatyn położył się na łóżku ściągając z siebie wszystko co miał na sobie, pozostawiając bokserki, dziewczyna również zdjęła z siebie sukienkę kładąc się obok niego w samej bieliźnie. Chłopak przytulił ją mocno do siebie zasypiając.  

^.^

Chłopak przebudzając się dostrzegł, że nie ma obok niego brunetki. Uśmiechnął się pod nosem z myślą, że poszła zrobić śniadanie. Zadowolony zszedł na dół gdzie rzeczywiście stał przyrządzony posiłek.

- Widzę, że się postarałaś - przetarł oczy siadając przy stole, wziął do ręki widelec zaczynając jeść śniadanie - Za dużo za Ciebie zapłaciłem, a Ty nawet kurwa nie umiesz dobrze śniadania zrobić ! - obraził ją szatyn, a dziewczyna nadzwyczajnej w świecie go zignorowała - Czy Ty mnie w ogóle do cholery słuchasz ?! - wstając od stołu popchnął ją. 

Chciał zadać jej jeszcze jeden cios, jednak przerwał mu dzwonek do drzwi. 

- Kurwa ! Co znowu !? - warknął niezadowolony - Alex, idź otworzyć ja pójdę się ubrać - rozkazał wchodząc po schodach.

 Brunetka posłusznie poszła otworzyć drzwi. Widząc w nich rozpromienionego blondyna utonęła w jego niebieskich oczach, wpuszczając go do środka.
 

- Zayn jest na górze, ubiera się, zaraz do Ciebie przyjdzie - oznajmiła chwytając do ręki kubek z herbatą. - Właściwie przyszedłem do Ciebie, po za tym z nim nie mam o czym rozmawiać - mruknął przenosząc wzrok na jej twarz.
 

- Do mnie ? - zapytała zdziwiona - Cieszę się, tylko nie wiem czy on pozwoli mi z Tobą rozmawiać.
 

- Spokojnie dopilnuję tego ... - powiedział chłopak.
 

- Czego dopilnujesz ? - zapytał brązowooki schodząc po schodach.

- Chciałbym wziąć, Alex na spacer do parku - powiedział Irlandczyk.

- Chyba Cię chłopcze pojebało -usłyszał w odpowiedzi blondyn.

- Żeby Ci tylko nie przyszedł głowy jakiś pojebany pomysł - warknął przechodząc do innego pokoju, razem z Irlandczykiem.

Był nieprzewidywalny, nie miała mu tego za złe - wiedziała co nałóg potrafi zrobić z człowieka.

Blondyn postanowił zaryzykować, zabrać Alex jak najdalej od tego narkomana i postarać się wytłumaczyć co powinna zrobić chcąc pomóc muzułmaninowi. Był ich przyjacielem, a teraz Bóg postawił na nim krzyżyk, pozostała tylko jedna nadzieja, a mianowicie Alex. Reszta chłopaków również zauważyła, że ma ona w sobie coś czego dotychczas nie miała żadna poprzednia dziewczyna Malika. Wziął się w garść naciskając dzwonek. Otworzyła właśnie ona, uśmiechnęła się na jego widok wpuszczając go do środka. Szatyn oczywiście zdenerwował się na myśl, że chciał zabrać jego własność na spacer, dlatego kategorycznie zabronił.

- Człowieku, daj jej choć małą cząstkę zabawy, wolności - mruknął blondyn - Pozwól jej chociaż wyjść ze mną na dziesięciominutowy spacer - krzyknął nie wytrzymując. 

- Pojebało Cię  - warknął niezadowolony z jego pomysłu - Zapłaciłem za nią, ona jest moją własnością i jedyną osobą z którą opuści ten dom będę ja.

- Kurwa, czy Ty siebie słyszysz ? - zapytał podśmiewając się - Własnością, ona jest człowiekiem w większym stopniu dziewczyną, jeżeli nie zauważyłeś, każdy ma prawo mieć własne życie ...

 - Widocznie ona jest wyjątkiem !

- Nie możesz jej dać dziesięciu minut wolności ? Zrób to chociażby dla mnie ...

- Dobrze, ale będę szedł kawałek za wami żeby nie słyszeć o czym mówicie, będę obserwować czy nasza Alexandra nie będzie próbowała uciekać.

- Jakiś ty dobroduszny, dziękuję Ci bardzo za pozwolenie wyprowadzenia twojego pieska na spacer ... 

- Albo się zgadzasz, albo nasza kochana dziewczynka nigdzie nie wychodzi - postawił warunek, nie godząc się na jakąkolwiek ugodę.

- Niech Ci będzie - mruknął przechodząc do pokoju w którym czekała brunetka. Siedziała w kącie płacząc, blondyn nie mógł znieść tego widoku. Podszedł do niej mocno ją przytulając. Chwycił jej twarz w dłonie ocierając łzy z jej policzków.

- Tej, chłopcze. Nie za dużo tych czułości ? - zapytał z wyraźnym gniewem w głosie.

- Chodźmy, mam Ci tak dużo do powiedzenia, a tak mało czasu do zrealizowania tego ...

- Ale dokąd idziemy i o czym chcesz mi powiedzieć ? - zapytała.

- Na spacer, no chyba, że nie chcesz - powiedział Horan patrząc jej prosto w oczy.

Dziewczyna nie odpowiedziała zarzucając na siebie kurtkę, kiedy uporała się z zapięciem suwaka, pobiegła wprost w ramiona Irlandczyka.

- Widzę, że się zgadzasz, tak więc idziemy - zaśmiał się z szerokim uśmiechem na ustach. 

Od razu po tym jak wyszli z domu, dziewczyna odruchowo splotła ich palce. Irlandczyk uśmiechnął się szeroko, jeszcze mocniej zaciskając dłoń. Dziewczyna widząc jego reakcje wiedziała, że może mu zaufać, czuła się przy nim bezpieczna jak jeszcze nigdy.


2 komentarze: