czwartek, 30 maja 2013

Rozdział czterdziesty czwarty

Brunetka poczuła delikatne ukłucie w sercu. Pomimo tego, że nie kochała i kochać nie będzie swoich rodziców wiedziała jaki to ból ich stracić. 

- Bardzo mi przykro - szepnęła kładąc dłoń na policzku chłopaka - Gdzie teraz mieszkasz? Masz kogoś bliskiego? - zapytała patrząc mu prosto w oczy.

- Naprawdę Cię to interesuje? - warknął, a dziewczyna przytaknęła - Nie mam nikogo. Mieszkam u kolegi, małe jednopokojowe mieszkanko, nie jest źle. 

- Zamieszkaj tutaj, z nami - zaproponowała radośnie, po chwili poczuła gwałtowne szarpnięcie za nadgarstek - To bolało .. - syknęła do swojego narzeczonego.

- Czy ty jesteś nienormalna! - krzyknął na nią - Chcesz, żeby zamieszkał z nami chłopak, który przed chwilą chciał nas okraść? - zaśmiał się ironicznie

- On nie miał złych zamiarów - wyrwała rękę z jego ucisku.

- Nigdy się na to nie zgodzę, zrozumiałaś? - warknął przyciągając ją do siebie.

W tym momencie dziewczyna przestraszyła się. Jego wzrok przenikał ją na wskroś. Wyglądał jakby był naćpany, a po prostu był zły - bardzo zły. W jej oczach pojawiły się łzy co Mulat zauważył.

- Zgodzisz się - za wszelką cenę próbowała postawić na swoim, chłopak zacisnął pięści i podniósł rękę - Nawet nie próbuj - cofnęła się o krok.

- To bardzo miłe z twojej strony, ale nie chcę żebyście kłócili się z mojego powodu - powiedział chłopak mierzwiąc swoje włosy - Pójdę już, cze..

- Nie ruszaj się - warknęła dziewczyna.

Collin posłusznie stał w miejscu. Było to spowodowane strachem, albo tym, że chciał zrobić przyjemność dziewczynie. 

-  Masz rację powinieneś już iść - odparł oschle szatyn - A my skarbie, musimy sobie poważnie porozmawiać

- Jeżeli on teraz wyjdzie - zaczęła poszukując wzrokiem swojego brata - Jeżeli nie pozwolisz mu tutaj zostać to .. 

- To co? - zapytał, spoglądając na nią ze zdziwieniem w oczach.

- Wyprowadzę się - syknęła z zaciśniętymi pięściami.

Mulat najwyraźniej w świecie jej nie uwierzył. Głupio się zaśmiał, prosząc ją aby się uspokoiła. 

- Mało tego o ślubie możesz zapomnieć - teraz to ona się uśmiechnęła, a łzy cały czas stały w jej oczach.

- Nie zrobisz mi tego - powiedział głośno przełykając ślinę - Nie możesz mi tego zrobić, słyszysz? - podszedł do niej, chwycił za ramiona i zaczął nią potrząsać.

- Zostaw mnie, kurwa! - krzyknęła zapłakana - Widzisz to? Widzisz? - zdjęła z palca pierścionek zaręczynowy wciskając mu go w rękę.

- Alex, proszę - szepnął Zayn.

- Nie! Mam dosyć tego wszystkiego, mam dosyć ciebie. Koniec! - rozpłakała się po czym chwyciła Collina, za rękę i wyszła z domu.

Wsiedli do samochodu i odjechali. Postanowiła pojechać do swojego brata. Nie było go w domu, jednak miała klucze. Weszli do środka i usiedli na kanapie wpatrzeni w podłogę.

- Dlaczego to zrobiłaś? - zapytał po chwili.

- To nie istotne - warknęła - Na pewno zadzwoni i będzie błagał abym wróciła, za każdym razem tak było 

- Nie pomyślałaś o tym, że ja nie chcę z wami mieszkać? - powiedział wstając - Dziewczyno, chciałem Cię okraść, a ty chcesz się ze mną zaprzyjaźnić, to nie normalne

- Posłuchaj, gówniarzu - syknęła - Też straciłam rodziców, wiem jak się czujesz, chcę Ci pomóc - chwyciła go za koszulkę przyciągając do siebie.

- Ten twój gówniarz, jest dwa lata młodszy od Ciebie - zaśmiał się kokieteryjnie.

- Zamknij się warknęła - była od niego dużo niższa dlatego musiała zadzierać głowę by móc spojrzeć mu w oczy. 
 

- Dostanę w twarz, prawda?

- Za co? - zdziwiła się.

- Za to - powiedział chwytając jej podbródek, nachylił się kładąc swoje ciepłe wargi na jej policzku, zaczął przesuwać się w bok, aż w końcu napotkał jej usta w które gwałtownie się wpił. Zaczął jeździć dłońmi po jej pośladkach, w końcowym efekcie wkładając je do tylnych kieszeni jej spodni. 

Oszołomiona dziewczyna, choć nie chciała, bardzo tego potrzebowała. Poddała się jego pieszczotom. Wplotła dłonie w jego włosy, a już po chwili chłopak siedział na niej okrakiem. Obdarowywał pocałunkami jej szyje, a jego ciepłe dłonie wsunęły się pod jej cienki podkoszulek masując jej brzuch i piersi. 

Nagle oboje usłyszeli jak otworzyły się drzwi. Nie dotarło to do nich. Całowali się bardziej zachłannie i z jeszcze większym pożądaniem. 

- Alex, co ty wyprawiasz? - usłyszeli. 


___________________________

Bardzo was przepraszam za tą przerwę, obiecuję, że już teraz będę regularnie co tydzień, albo dwa dodawać rozdziały, po prostu nie miałam teraz czasu.  

Mam nadzieję, że nadal ze mną jesteście i czytacie tego bloga, bo piszę go dla was nie dla siebie <3

5 komentarzy:

  1. świetny, tylko trochę krótki <3 Pisz, pisz
    /@AnnYurisistable

    OdpowiedzUsuń
  2. Boski. Warto było czekać. Jestem ciekawa kto ich nakrył <3
    ~Martyna

    OdpowiedzUsuń
  3. NAREŚCIE !! MAM NADZIEJĘ ŻE DOTRZYMASZ SŁOWA BĘDZIESZ DODAWAŁA CZĘŚCIEJ :** OCZYWIŚCIE CZEKAM NA NASTĘPNY :D

    OdpowiedzUsuń
  4. O KURWA zajebista dalsza część no nigdy się tak nie podjarałam jak teraz !! nie zwracaj uwagi na komentarze pisz bo masz ogromny talent i pisz tu bo ja kocham tego czytać !! :**

    OdpowiedzUsuń
  5. weez pisz bo nie moge wytrzymac.

    OdpowiedzUsuń